Jesteś fanem gier retro? Uwielbiałeś grać na automatach? Czy może chciałbyś poznać, jak to jest zagrać w takie gry? Umożliwi ci to przenośna konsola Evercade EXP, którą miałem okazję przetestować. To niewielkie białe urządzenie pozwoli ci zagrać w takie hity sprzed lat jak Street Fighter 2 czy R-Type. Czy to przednia rozrywka? Jak w użytkowaniu spisuje się Evercade EXP? Recenzja konsoli wszystko ci wyjaśni.
Kartridże, czyli powrót do przeszłości
Firma Blaze Entertainment postanowiła przywrócić o życia retro gry. Rezultatem tego, ku uciesze wielu osób, do których zalicza się również autor niniejszej recenzji, jest wypuszczenie na rynek konsol, na których możesz zagrać w tego typu gry. W tym Evercade EXP, bohatera tej recenzji.
Ta przenośna konsola to jedna z najnowszych pozycji w portfolio firmy i podobnie jak pozostałe obsługuje wymienne kartridże. To ukłon do wcale niemałej grupy osób, które lubią mieć grę pudełkową (a nie zapisaną wyłącznie na dysku w postaci cyfrowej) i np. ustawić ich kolekcję na półce w salonie. Kartridże są niewielkie i po włożeniu w specjalnie przygotowany do tego slot idealnie dopasowują się kształtem do konsoli.
W pudełku z konsolą znajduje się kartridż z grami Irem, a do testów dostałem także osobno Evercade Atari Arcade 1 z 13 grami na automaty stworzonymi przez Atari. Wśród nich znajdują się takie klasyki, jak Asteroids Deluxe, Pong czy Missile Command.
To jeden z wielu dostępnych na rynku kartridży do Evercade EXP, na których znajduje się zwykle od kilku do kilkunastu tytułów. Większość to klasyka lat 80-tych i 90-tych, jednak można również znaleźć i takie ze współczesnymi grami indie. Na konsoli można zagrać w kilkaset gier, więc każdy powinien znaleźć coś dla siebie.
Pierwsze wrażenia, czyli wyjmuję konsolę z pudełka
Według mnie konsola prezentuje się naprawdę stylowo. Podoba mi się to, ze jest w jednolitym kolorze (białym z lekkim zabarwieniem beżowego czy kremowego), bez zbędnych ozdobników czy wstawek w krzykliwych kolorach, choć zdaję sobie sprawę, że to kwestia gustu i inne osoby mogą się ze mną nie zgodzić. Plastikowy tył obudowy ma delikatną fakturę, co ułatwia trzymanie urządzenia.
Gdy po raz pierwszy wziąłem Evercade EXP do ręki, to wydała mi się ciężka, może nawet za ciężka, jak na takie urządzenie, jednak podczas użytkowania to wrażenie zniknęło, a waga urządzenia w żaden sposób mi nie przeszkadzała. Muszę przyznać, że konsola świetnie leży w dłoniach, a rozstaw przycisków jest jak dla mnie idealny. Wymiary Evercade EXP to 192,7 mm x 78.5 mm x 20,7 mm – wydają się w sam raz na niewielkie, przenośne urządzenie, choć przyznam, że 4,3–calowy ekran mógłby być trochę większy.
Evercade EXP ma sporo przycisków. Na froncie, poza padem kierunkowym (D-padem), przyciskami funkcyjnymi i tym służącym do otwierania menu, znajdują się również dodatkowe przyciski A i B aktywne tylko w przypadku włączenia trybu Tate (o którym więcej napiszę w dalszej części recenzji Evercade EXP). Klawisz aktywujący ten tryb znajduje się z kolei u dołu, podobnie jak przyciski regulacji głośności oraz głośniki. Z kolei na górze urządzenia umiejscowiono się przycisk zasilana oraz bumpery i triggery.
Także na górnej krawędzi znajduje się port HDMI mini, a na dolnej znajdziesz port USB-C, złącze słuchawkowe i diodę sygnalizującą stan naładowania baterii. Slot na kartridże znajduje się oczywiście z tyłu konsoli.
Retro granie czas zacząć, czyli odpalam Evercade EXP
Jak już wspominałem, razem z konsolą dostajemy kartridż z 6 grami Irem, w tym kultową, wydaną po raz pierwszy w 1987 roku R-Type. Na Evercade EXP możesz jednak zagrać nawet bez jakiegokolwiek kartridża – konsola ma wgrane 18 klasyków od Capcom w tym takie perełki jak: Street Fighter 2: Hyper Fighting, 1942 (i jego kontynuacje), Ghouls ‘n’ Ghosts czy Final Fight. To świetny zestaw, który sprawił, że nie mogłem oderwać się od ekranu konsoli przez długie godziny.
Jak już jesteśmy przy ekranie Evercade EXP, to muszę przyznać, że jest świetny. Wykonany w technologii IPS, zapewnia nasycone, piękne kolory i szerokie kąty widzenia. Nie doświadczyłem też na nim jakiegokolwiek smużenia. Jego rozdzielczość to (800 x 480). Jeśli zaś chodzi o jasność, to jest ona przyzwoita i w słoneczny dzień możemy zagrać na konsoli na dworze bez konieczności skrywania się w cieniu. Tym niemniej będzie to mało komfortowe i utrudnione, a w przypadku niektórych gier, jak np. Pong, właściwie niemożliwe. Przy okazji ekranu, warto też zaznaczyć, że nie jest on dotykowy.
W ustawieniach konsoli (jak również każdej gry) możesz wybrać format wyświetlania obrazu, który będzie ci odpowiadał. Do wyboru masz: oryginalne proporcje, dopasowane piksele oraz pełny ekran, który jednak nienaturalnie rozciąga obraz. Wybrany format będzie obowiązujący dla wszystkich gier, nie musisz więc za każdym razem wybierać tego, który ci odpowiada. Jeśli chodzi o mnie to korzystałem z tego pierwszego. Świetnym rozwiązaniem, za które twórcom należą się brawa jest możliwość zapisania stanu gry, co pozwoli wrócić do niej w tym miejscu, w którym skończyliśmy granie.
Gry wczytują się płynnie i działają bez jakichkolwiek zacięć. Sterowanie w Evercade EXP również spisuje się bez zarzutu. Przyciski mają odpowiedni skok i sprawnie odbijają. Jakością pracy nie ustępuje im okrągły D-pad – ma świetną czułość, dzięki czemu wykonywanie combosów w grach takich jak Street Fighter 2: Hyper Fighting to czysta przyjemność.
Na dole urządzenia znajdują się dwa głośniki, które działają poprawnie, jednak bez rewelacji, a ich maksymalna głośność pozostawia trochę do życzenia. Możesz jednak za pomocą portu jack 3,5 mm podpiąć do urządzenia słuchawki, co powinno podnieść jakość audio. Niestety urządzenie nie zostało wyposażone w Bluetooth (choć ma Wi-Fi), więc nie połączysz z nim słuchawek bezprzewodowych, a szkoda.
Wspomniałem wcześniej o trybie Tate. Teraz nadszedł czas na jego rozszyfrowanie. Chodzi o możliwość grania z wertykalnym ustawieniem ekranu (czyli pionowym) zamiast horyzontalnym. Uaktywniają się wtedy przyciski A i B po lewej stronie Evercade EXP. Ten tryb pozwala grać w takie gry, jak np. 1942 na wypełnionym ekranie, bez ramek po bokach.
W zamyśle jest to całkiem fajna funkcja jednak w praktyce nie spisuje się najlepiej. D-pad leży zbyt blisko przycisków funkcyjnych przez co sterowanie było dla mnie mało wygodne. Nie używałem tego trybu zbyt często również dlatego, że trzymamy w nim konsolę bardzo nisko, co sprawia, ciąży ona w dół. Tryb tate włącza się łatwo, dedykowanym do tego przyciskiem. Co więcej, można go włączać i wyłączać w dowolnym momencie podczas grania w grę.
Warto wspomnieć również o tym, że Evercade EXP można podłączyć do telewizora, trzeba jednak mieć kabel HDMI mini – HDMI. Niestety nie znajdziesz go w pudełku z konsolą. Jedna jeśli masz taki kabel, to możesz zagrać na TV w rozdzielczości 720p, co dla gier retro jest jak najbardziej ok.
Kwestia baterii, czyli jak długo pograłem na jednym ładowaniu
Stan naładowania baterii widoczny jest w lewym górnym rogu ekranu, ale tylko wtedy gdy jesteś w menu, po uruchomieniu gry znika. Jeśli jesteś w trakcie grania, a bateria zaczyna się wyczerpywać, to dioda u dołu konsoli zacznie migać na czerwono. Dzięki temu wiesz, że czas naładować urządzenie.
Bateria o pojemności 3000 mAh zapewniła mi około 4 godzin ciągłego grania. Nie jest to rewelacyjny wynik i może być odczuwalny, gdy lubisz pograć na Evercade EXP w trakcie długiej podróży. Jeśli urządzenie się rozładowuje, to doładujesz je za pomocą kabla USB-C. Znajduje się w pudełku z konsolą, nie znajdziesz tam jednak ładowarki. Musisz więc albo użyć tej od smartfona albo podłączyć Evercade EXP do komputera.
Dodam także, że w kartonowym pudełku, poza samą konsolą, kartridżem z grami Irem oraz kablem do ładowania, znajdziesz także krótką instrukcję do wszystkich wgranych na urządzenie gier Capcom (duży plus za umieszczenie tam niektórych kombinacji ciosów w Streer Fighter 2: Hyper Fighting).
Czas oderwać się od konsoli, czyli podsumowanie recenzji Evercade EXP
Konsola Evercade EXP zapewnia świetną rozrywkę, nie tylko podczas podróży, ale praktycznie wszędzie. Przywołuje vibe gier powstałych w latach 80-tych oraz 90-tych i nadaje się do grania w tego typu tytuły zdecydowanie lepiej niż smartfon. Ilość dostępnych na rynku kartridży z grami powoduje, że granie na Evercade EXP szybko ci się nie znudzi.
Zaletami konsoli są także bardzo dobry wyświetlacz, znakomicie działające przyciski i kontroler, obsługa Wi-Fi (do przeprowadzania łatwych aktualizacji) czy gniazdo na słuchawki. Oczywiście konsola nie jest idealna, brakuje jej łączności Bluetooth, tryb Tate nie do końca się sprawdza, a bateria mogłaby działać dłużej. Jednak plusy zdecydowanie przeważają nad minusami.
Wszyscy ci, którzy lubili gaming końca XX w. powinni być w siódmym niebie, a pozostali mogą go dla siebie odkryć. Evercade EXP to nowoczesny sposób na granie w stare gry!