Laptopy ASUS z serii TUF Gaming to jedne z najpopularniejszych przenośnych komputerów przeznaczonych przede wszystkim do grania. Dzisiaj na warsztat wziąłem model ASUS TUF Gaming F15 o oznaczeniu FX506HM-HN017W, aby sprawdzić, na czym polega ich fenomen.
Przyznaję bez bicia, że do testu podszedłem bardzo sceptycznie nastawiony. Pierwszy laptop gamingowy, jaki przetestowałem, należał właśnie do pierwszej generacji serii TUF Gaming i pozostawił po sobie bardzo złe wrażenie. Był to wówczas najtańszy model serii. Nie był udanym urządzeniem, a najsłabiej wypadał w… grach. Taki paradoks. Od tamtej pory wiele się zmieniło. Teraz laptopy z serii TUF Gaming są lepiej wyposażone i lepiej wykonane, dzięki czemu wrażenia z użytkowania powinny być o wiele lepsze. Zacznijmy od tych wizualnych.
Obudowa ASUS TUF Gaming F15 skutecznie przyciąga oko
ASUS TUF Gaming F15 FX506HM-HN017W prezentuje sobą to, co lubię w laptopach gamingowych. Wygląda efektownie, ale nie odpustowo. Jest stylizowany na solidnie wykonany sprzęt z gatunku tych pancernych.
To zasługa ściętych rogów oraz czterech punktów, które z daleka mogą przypominać coś w rodzaju śrub. W połączeniu z dużym napisem TUF na klapie daje to bardzo ciekawy efekt. Drugi raz logo TUF Gaming pojawia się na grawerze znajdującym się za klapą.
Klapa jest metalowa i delikatnie ugina się w środkowej części, ale to standard w 15-calowych laptopach. Korpus, otoczenie klawiatury oraz spód są już plastikowe, ale jest to sztywny i dobrej jakości plastik. Nie bez powodu obudowa jest chwalona za zgodność z militarnym certyfikatem odporności MIL-STD-810H.
Pozostając przy wyglądzie, warto wspomnieć o niewielkiej wypustce na krawędzi klapy, ułatwiającej otwieranie laptopa jedną ręką. Z kolei na spodzie w oczy rzucają się prześwitujące przez obudowę elementy układu chłodzenia.
Dodajmy tutaj, że obudowa ma wymiary 359 x 22 x 256 mm i waży 2,3 kg.
No i taki zestaw portów lubimy!
Dla osoby obcującej na co dzień głównie z ultrabookami taki zestaw portów jak w ASUS TUF Gaming F15 jest jak dzień dziecka. Na prawym boku jest skromnie i znajdziemy tu tylko jeden port USB 3.2 Gen1.
Za to na lewym boku jest już bogato. Mamy tu dwa porty USB 3.2 Gen1, jeden port USB-C z Thunderbolt 4, HDMI 2.0b, gniazdo Ethernet, Jack 3,5 mm oraz gniazdo zasilania. Czy czegoś tu brakuje? Do pełni szczęścia chyba tylko gniazda kart pamięci w dowolnym standardzie SD. Zanim ktoś zacznie narzekać na Thunderbolt 4 służący tylko do przesyłania danych i obrazu, niedający możliwości ładowania laptopa, śpieszę z wyjaśnieniem, że ASUS TUF Gaming F15 potrzebuje zasilacza o mocy 200 W, a tyle nie dostarczymy mu przez port USB-C.
Domykając temat łączności, dodajmy, że laptop jest wyposażony w Bluetooth 5.1 oraz szybkie Wi-Fi 6.
Podświetlana klawiatura ASUS TUF Gaming F15 lubi… czyste dłonie
Zanim przejdziemy do samej klawiatury, zatrzymajmy się na moment na jej obramowaniu. Efektowna powierzchnia stylizowana na szczotkowany metal lubi, jak użytkownik ma czyste dłonie. W przeciwnym razie dosyć mocno i nieestetycznie się palcuje.
O samej klawiaturze trudno powiedzieć złe słowo. Jest duża i bardzo wygodna. Przyciski wciskają się pewnie, mają spory skok i miękko, ale mocno wyczuwalnie sprężynują. Świetnie sprawdzają się podczas długiego pisania, a dodatkowo dostajemy też pełny blok numeryczny.
Klawiatura jest podświetlana, niestety tylko w jednym kolorze, ale za to możemy zastosować wiele dodatkowych efektów. Mruganie, pulsowanie, podświetlania po wciśnięciu klawisza – co tylko przyjdzie nam do głowy. Dodatkowo podświetlenie jest synchronizowane w ramach funkcji Aura Sync, więc można je dopasować do innych urządzeń i akcesoriów Asusa.
Touchpad jest stosunkowo nieduży jak na 15-calowy laptop, ale nadrabia odpowiednio śliską powierzchnią i w parze z dwoma fizycznymi przyciskami pozwala na bardzo wygodną obsługę.
Ultraszybki ekran ASUS TUF Gaming F15 sprawdza się w grach i pracy, ale tylko biurowej
Laptop został wyposażony w panel IPS o przekątnej 15,6 cala i rozdzielczości 1920 x 1080 pikseli. Jest pokryty matową powłoką, ma świetne kąty widzenia i oferuje aż 144 Hz odświeżania obrazu. Ekran otaczają smukłe ramki na bokach oraz… może przemilczmy grubość na dwóch pozostałych krawędziach. Choć w przypadku dolnej większa grubość jest akurat zaletą w laptopach gamingowych, bo dzięki temu ekran mamy nieco wyżej. Z korzyścią dla naszego wzroku i kręgosłupa.
Producent deklaruje, że jasność ekranu to 250 nitów i ma to pokrycie w rzeczywistości. Pomiary wykonane miernikiem Datacolor Spyder5 Elite pokazały, że jasność sięga nawet nieco ponad 275 nitów, co jak na laptop dla graczy jest przyzwoitym wynikiem i korzystanie z niego w jasnym, ale zamkniętym pomieszczeniu nie stanowi problemu. Podświetlenie nie jest niestety równomierne i przy wyświetlaniu ciemnych statycznych obrazów rzuca się w oczy nieco jaśniejsza poświata przy bocznych krawędziach.
Ekran bardzo dobrze sprawdza się w przypadku głównego zastosowania, czyli grania w gry. To, co wyświetla, jest szalenie dynamiczne, bez efektu smużenia. Do tego mamy nieco ciepłe i miłe dla oka kolory, co akurat podczas grania jest pożądanym zabiegiem. Dodatkowo w aplikacji Armoury Crate możemy zmieniać profil kolorów, dostosowując go do różnych gatunków gier.
Wyświetlacz dobrze wypada też podczas pracy typowo biurowej i nie męczy oczu nawet w trakcie wielogodzinnych sesji. Za to zdecydowanie nie nadaje się do pracy z multimediami ze względu na bardzo niskie pokrycie kolorów – 41,9% dla palety P3, 62,9% dla sRGB i 43,3% AdobeRGB. Do tego mamy spore przekłamanie barw ze średnią wartością parametru delta E na poziomie 5.05. Zwyczajnie nie chcecie próbować obrabiać zdjęć na tym ekranie. Gry, filmy, internet – tutaj sprawdzi się bez zarzutów.
Porozmawiajmy o wydajności, czyli czy ASUS TUF Gaming F15 dobrze sprawdza się w grach?
ASUS TUF Gaming F15 został wyposażony w procesor Intel Core i5-11400H, 16 GB pamięci RAM (dual-channel, DDR4 3200 MHz) oraz kartę graficzną Nvidia GeForce RTX 3060 Laptop z 6 GB pamięci RAM (TGP 95W, częstotliwość taktowania do 1630 MHz). Na pliki przewidziano 512 GB przestrzeni na dysku SDD PCIe.
Zaczynając od końca, 512 GB to może być nieco za mało miejsca na dane. Szczególnie że współczesne gry potrafią mieć nawet po 200 GB, a same aktualizacje to nieraz dziesiątki gigabajtów. Warto więc rozważyć wariant z większym dyskiem, ale też pamiętać o tym, że laptop ma wolne gniazdo na dodatkowy dysk w standardzie M2, więc można samodzielnie rozszerzyć dostępną przestrzeń.
Przyznam, że miałem pewne obawy co do tego, czy ASUS TUF Gaming F15 pozwoli mi wyjść w niektórych grach poza średnie ustawienia graficzne, i jestem pozytywnie zaskoczony. Wyniki uzyskane w trybie turbo (o czym za moment) i natywnej rozdzielczości 1920 x 1080 pikseli wyglądały następująco:
- Cyberpunk 2077 (DX12, Ultra, RTX off) – 47 FPS,
- Cyberpunk 2077 (DX12, Ultra, RTX on, DLSS Balanced) – 36 FPS,
- Wiedźmin 3 (Ultra, Hairworks 4) – 63 FPS,
- Wiedźmin 3 (Ultra, Hairworks 4, RTX on, DLSS Balanced) – 29 FPS,
- Red Dead Redemption 2 (DX12, Ultra) – 51 FPS,
- Far Cry 6 (DX12, Ultra) – 68 FPS.
ASUS TUF Gaming F15 bardzo solidnie wypada w grach i pozwala na wyśrubowanie detali w zdecydowanej większości gier dostępnych na rynku. Co prawda nie zawsze da się włączyć RayTracing – niestety to nadal jest technologia zarezerwowana głównie dla posiadaczy najmocniejszych kart graficznych.
Cichy jak mysz albo głośny jak smok – dwa oblicza ASUS TUF Gaming F15
Wspomniane wcześniej oprogramowanie Armoury Crate pozwala uruchomić różne tryby pracy wentylatorów laptopa. I tak w trybie silent ASUS TUF Gaming F15 jest w stanie pracować ciszej niż niejeden ultrabook. Przez większość czasu pozostaje niemal całkowicie bezgłośny.
Sytuacja mocno zmienia się po włączeniu trybu turbo, zdecydowanie warto korzystać z niego podczas grania w gry, ale też obowiązkowo trzeba się zaopatrzyć w słuchawki. Tryb uruchamiamy za pomocą prostego skrótu na klawiaturze i aktywuje on największą moc pracy chłodzenia. Składające się z 84 łopatek wentylatory Arc Flow w maksymalny sposób chłodzą podzespoły, co pozwala im pracować z najwyższą dostępną wydajnością.
Dzięki czemu wydajność w grach jest wyższa, ale… hałas jest konkretny, uciążliwy i na dłuższą metę bardzo męczący. Jest to jednak klasyczne coś za coś, bo dzięki temu temperatura obudowy, nawet podczas dużego obciążenia, nie przekracza 45 stopni Celsjusza, a jej cieplejsze elementy nie przeszkadzają w korzystaniu z laptopa. Nagrzewa się głównie górna część klawiatury, czyli tam, gdzie biegną ciepłowody chłodzenia. Z boku obudowy jest zaś wyrzucane gorące powietrze.
Bardzo dobry czas pracy
Dodajmy tu małą gwiazdkę – jak na laptop gamingowy. A konkretnie mówimy o prawie dwóch godzinach grania w gry z maksymalną jasnością ekranu, mniej więcej siedmiu godzinach przeglądania internetu i pracy biurowej przy podświetleniu ekranu na ok. 60% oraz prawie dziewięciu godzinach oglądania filmów. To bardzo solidne wyniki.
Do ładowania, jak wspomniałem na wstępie, potrzebujemy zasilacza o mocy aż 200 W. Akumulator ładuje się do pełna około 1,5 godziny.
Laptop gamingowy ze średniej półki? ASUS TUF Gaming F15 będzie dobrym wyborem
Złe zdanie, jakie miałem o serii TUF Gaming Asusa, poszło w niepamięć dzięki modelowi TUF Gaming F15. Okazał się on bardzo dobrym laptopem gamingowym ze średniej półki. Oczywiście, cena dyktuje swoje warunki, przez co mamy plastikowe elementy obudowy, mały dysk SSD i przeciętny ekran, który nie nadaje się do pracy z multimediami czy grafiką.
Za to wyświetlacz świetnie spisuje się w grach dzięki wysokim wartościom odświeżania obrazu, obudowa jest dobrze wykonana, klawiatura wygodna, akumulator wydajny. A co najważniejsze, laptop bez problemu radzi sobie z nowymi i popularnymi grami na wysokich ustawieniach graficznych, a to przecież głównie dlatego będzie kupowany.
Arkadiusz Dziermański, Chip.pl
Pisaniem w Internecie zajmuję się od 2009 roku. Zaczynałem od testów telefonów na Telepolis.pl, gdzie pracowałem od 2013 roku. Z czasem szeroko pojęta telekomunikacja stała się równie wciągająca co telefony, rozwój technologii sprawił, że do urządzeń mobilnych dołączył też inny sprzęt elektroniczny, a o sieci 5G mogę mówić obudzony w środku nocy. Na przestrzeni ostatnich lat moje teksty pojawiały się na łamach serwisów GamingSociety, Gry-Online i PCWorld, a od 2020 roku byłem związany z serwisem WhatNext, a obecnie legendami branży - CHIP i Focus.