Nowa gra z uniwersum Batmana zdecydowanie nie przypadła do gustu fanom serii Arkham, którzy wydali niepochlebne opinie o Gotham Knights. Recenzja medialna również nie pozostawiła na tytule suchej nitki. Od premiery Arkham Knight minęło już sporo czasu, a gracze zatęsknili za Batmanem. WB Games postanowiło zapełnić tę pustkę: tym razem poszło jednak w odrobinę innym kierunku. Czy opinie są słuszne i czy warto wypróbować nowy produkt Warner Bros? Przeczytaj artykuł, aby poznać moją opinię o pecetowej wersji gry!
Wprowadzenie – czemu WB zawiodło graczy?
Gry o Batmanie z serii Arkham były niezwykłym dziełem. Postać Nietoperza ma w popkulturze bardzo silną pozycję, a jednak do 2009 roku nie doczekała się pełnoprawnej, wysokobudżetowej produkcji. Kiedy w końcu premierę miał Batman: Arkham Asylum, gracze byli zachwyceni. Połączenie swego rodzaju opowieści grozy i powieści detektywistycznej z motywami komiksowymi było strzałem w dziesiątkę i zafundowało firmie Rocksteady wielki sukces, kontynuowany do 2015 roku.
Przygoda z Batmanem się skończyła, a media gamingowe obiegła informacja o tworzeniu nowej gry – tym razem opowieści o Legionie Samobójców tworzonej przez Warner Bros. Okazało się to plotką i finalnie WB powoli i delikatnie dawało pewne sugestie na temat następnej gry w świecie Nietoperza. Jak się okazało, w produkcji byli właśnie Rycerze Gotham. Atmosfera wokół tytułu była bardzo optymistyczna, dopóki nie pojawiła się informacja o tym, że WB… zabiło Batmana.
W końcu do sieci trafiły gameplaye i trailery. Na pierwszy rzut oka całość wydawała się bardzo nieciekawa, zaczynając od nudnej, powtarzalnej rozgrywki i kończąc na drewnianych animacjach. Dlatego i ja trochę się odbiłem od premiery gry i początkowo nie miałem najmniejszych chęci w nią grać. Jednakże jako wielki miłośnik komiksów i uniwersum DC w końcu postanowiłem dać jej szansę i naprawdę bardzo pozytywnie się zaskoczyłem Gotham Knights. Recenzja została napisana przez wieloletniego czytelnika komiksów o Batmanie.
O czym są Rycerze Gotham? – recenzja fabuły i settingu
Na początku warto zaznaczyć, że jest to twór całkowicie odrębny od serii Arkham. Tutaj Bruce Wayne umiera w starciu z Ras Al’Ghulem. Wszyscy protegowani Batmana zebrali się więc, aby zbadać sprawę jego śmierci. Wielkie zamieszanie wzbudziło wśród odbiorców to, że gra ma aż czterech bohaterów:
- Nightwinga – Dicka Graysona, pierwszego protegowanego Batmana, bohatera Blüdhaven;
- Red Hooda – Jasona Todda, drugiego Robina, zabitego przez Jokera i później wskrzeszonego;
- Batgirl – Barbarę Gordon, córkę Komisarza Gordona, niekiedy zwaną Oracle;
- Robina – Tima Drake’a, ostatniego protegowanego Batmana, wybitnego detektywa.
Młodzi ludzie muszą rozwiązać zagadkę, która z każdą poszlaką robi się co raz bardziej skomplikowana. Jak się szybko okazuje, głównym złym, a właściwie złymi, jest Trybunał Sów, który od wieków prowadzi działalność przestępczą i korupcyjną w podziemiach Gotham City.
Twórcy mogli skopiować historię prosto z kart komiksów Nowego DC, ale postanowili pójść w innym kierunku i uważam, że była to bardzo dobra decyzja. Batman to oczywiście ikona, ale jednocześnie bohater wykorzystywany przez popkulturę do granic możliwości. Osobiście sądzę, że wprowadzenie czterech bardzo ciekawych młodych superbohaterów było strzałem w dziesiątkę. Jest to podejście bardzo świeże i dodające tytułowi pewnej lekkości.
Postacie zachowują – w końcu – swoje komiksowe charaktery i twórcy nie zapominają o tym, jakie panują między nimi relacje. Podczas gry można bez problemu wyłapać pewne smaczki. Herosi bardzo często prowadzą ze sobą dialogi związane z przeszłością i teraźniejszością. Pojawiają się więc motywy związku Nightwinga i Batgirl czy morderstwa Red Hooda, po którym został wskrzeszony przez Ligę Cieni.
Sama fabuła jest związana z komiksowym pierwowzorem tylko nazwą, więc tak naprawdę cała historia jest pełna zaskoczeń nawet dla fanów komiksów. Tempo opowieści jest szybkie i do pewnego momentu w ogóle się nie nudziłem. W główną fabułę wpleciono również poboczne sprawy, które można rozwiązywać w międzyczasie. Szczególnie podobał mi się wątek Clayface’a: pojawia się wiele walk z glinianym potworem, które zawsze są pokazem siły silnika graficznego i umiejętności twórców.
Dawno nie miałem takiej przyjemności z poznawania fabuły. Mimo pewnych standardowych, przewidywalnych schematów niektóre elementy bardzo zaskakiwały. Prywatnie nie przepadam za Warner Bros i ich polityką wydawniczą, ale tutaj podjęli naprawdę świetną decyzję, usuwając Batmana z Gotham Knights. Recenzja tytułu byłaby niepełna bez omówienia rozgrywki, więc idźmy dalej!
Rozgrywka w Gotham Knights – czy naprawdę jest tak nudno?
Przejście gry zajęło mi około 20 godzin, przy tym niespecjalnie się spieszyłem i nie maksowałem każdej znajdźki. Choć nie jestem tym typem gracza, starałem się odrobinę masterować Gotham Knights. Recenzja wymagała ode mnie bowiem sprawdzenia zakamarków gry i poznania jej sekretów. Zawsze po pracy bardzo chętnie zasiadałem do gry, choćby w celu zrobienia kilku questów pobocznych, kiedy nie miałem siły się angażować w rozwój fabuły Gotham Knights. Każda postać główna ma znaczenie, bo można nią grać! No, oprócz Alfreda. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że można je dowolnie zmieniać niemalże przed każdą misją, co jest sporym urozmaiceniem. Cały schemat rozgrywki opiera się na patrolach. W odróżnieniu od Batmana, który potrafił przez całą grę biegać po dachach, młodzi bohaterowie wychodzą tylko na noc i co jakiś czas wracają do bazy, aby pchać fabułę do przodu. Oczywiście dopóki nie nastąpi powrót do bazy, noc patrolowa trwa w najlepsze i można bez ograniczeń biegać po Gotham City, wykonując zadania poboczne, których jest naprawdę sporo.
W mieście można wykonywać wiele różnego rodzaju aktywności. Niektóre pozwalają szybciej zdobywać doświadczenie, a inne wprowadzają ciekawostki fabularne:
- przestępstwa z premedytacją – bardziej skomplikowane przestępstwa, które mają kilka powtarzających się formuł. Kradzież, hakowanie, napad na furgonetkę i atak bombowy. Przed przystąpieniem do powstrzymania złoczyńców trzeba często rozplanować takie akcje. Pojawiają się na mapie i czasami są związane z zadaniami fabularnymi. Wtedy można np. przesłuchać jednego z gangsterów, aby pozyskać informacje dotyczące śledztwa;
- pospolite przestępstwa uliczne – prosta aktywność wypełniająca świat gry – świetne rozwiązanie. Gdy bohaterowie przemierzają miasto, na mapie pojawiają się doniesienia o wszelkiego rodzaju napadach czy strzelaninach. Powstrzymuje się je bardzo szybko, ponieważ są to spotkania najczęściej z kilkoma znanymi przeciwnikami. Oczywiście w zależności od dzielnicy zmienia się grupa przestępcza, która dokonuje rozbojów;
- fabularne zadania poboczne – każda z postaci ma swoje własne zadania, które opowiadają o bohaterze. Najczęściej są to aktywności wymagające przeskanowania czegoś, połączenia faktów, porozmawiania z kimś bądź znalezienia czegoś;
- wyścigi, parkoury i znajdźki – wyścigi odbywają się za pomocą środków transportu dostępnych w grze i są ograniczone czasowo. Parkoury są wymagane przy odblokowaniu skrytek poukrywanych przez Batmana w całym Gotham. Znajdują się w nich nagrania, które Bruce Wayne stworzył przed śmiercią. Są one jego głosowym pamiętnikiem. Oprócz tego jest jedna forma znajdziek – Batarangi poukrywane w mieście;
- podkładanie fałszywych dowodów – skoro umarł znany milioner i playboy Bruce Wayne, a w tym samym czasie zniknął również Batman, to coś musi być nie tak. Jednym z zadań dodatkowych jest więc podkładanie fałszywych dowodów, które utrudnią mediom połączenie faktów. Lokacje często są chronione przez policjantów w ciężkim uzbrojeniu i mają zabezpieczenia, które można złamać, rozwiązując je jak łamigłówki. Co ciekawe, gdy zostaniemy przyłapani na podkładaniu dowodu, misję można powtórzyć dopiero kolejnej nocy, aby nie wzbudzać podejrzeń. Na koniec tej linii fabularnej twórcy zrobili zabawny i przyjemny przerywnik filmowy. To jedno z fajniejszych zadań.
Chyba ani razu podczas patroli nie czułem się znudzony, gdy grałem w Gotham Knights. Recenzja tego produktu była niezwykle przyjemna. Mimo wszystko brakowało w tym jednak ekscytacji. Grało mi się po prostu miło. Dość dużym minusem była powtarzalność zadań pobocznych, które z grubsza opierają się na tych samych schematach: idź, pobij, zabierz, zanieś. Mimo że każde z nich ma inną formułę, to się powtarzają.
W bazie nie ma za to za wiele do roboty, bo to głównie punkt zmiany postaci, treningów (jest opcja trenowania walk) i rozwoju fabuły. Jednakże znajdziemy tam tablicę z poszlakami, które można sobie przeglądać, automat do grania w gry oraz Batkomputer z mejlami (które są niekiedy bardzo zabawne, bo postacie rozmawiają ze sobą), zadaniami, mapą i ulepszeniami. Ponadto od czasu do czasu dla każdej z postaci będą się pojawiać unikalne minimisje, które są po prostu przerywnikami fabularnymi. Na przykład Nightwingowi zdarza się rozmawiać z Batgirl o ich związku a z Alfredem, pić kawę i grać w szachy. Jest to taka ciekawostka, która odrobinę wypełnia świat gry i pozwala lepiej poznać charaktery postaci.
System rozwoju i walki, czyli problemy gier kooperacyjnych
Jeśli chodzi o rozwijanie postaci, odbywa się ono równocześnie. Nie trzeba się więc bać, że jedna postać zostanie zupełnie rozwinięta, a inne pozostaną w tyle, ponieważ doświadczenie zdobywają równolegle. Wystarczy tylko rozdać im punkty doświadczenia i przydzielić odpowiednie umiejętności. Wyjątkiem jest drzewko umiejętności Rycerskość, ponieważ trzeba je odblokować oddzielnie u każdego protagonisty. Nie jest to specjalnie trudne, ale dość żmudne, bo tych zadań jest sporo. Nadmienię, że wszystkie zdolności są unikatowe dla każdego bohatera.
Walka na początku jest dosyć drewniana: postaci są sztywne, a ruchów jest mało. Wraz z rozwojem herosów choreografia jest płynniejsza, dochodzą różne wariacje ciosów, combosy i umiejętności specjalne. Wydam tutaj niepopularną opinię, ale zdecydowanie przyjemniej dla oka przebiega walka w Gotham Knights niż w którejkolwiek z gier o Batmanie.
Gra ma 4 poziomy trudności: od bardzo łatwego do trudnego. Niestety, twórcom nie udało się zbalansować trudności Gotham Knights. Recenzja i rzetelność dziennikarska wymagają ode mnie wymienienia wady balansu, a właściwie jednego jej aspektu – poziomu zdrowia przeciwników. Ja grałem w trybie normalnym i uważam, że w pewnym momencie oponenci mają za dużo zdrowia. Umówmy się: to nie jest specjalnie trudna ani bardzo zręcznościowa gra, dlatego nietrudno unikać obrażeń, jednak walka z silniejszymi rodzajami złoczyńców potrafi się ciągnąć przez kilkanaście minut. Jest to po prostu męczące, bo wpływa na płynność rozgrywki. Być może wynika to z tego, że gra ma tryb kooperacji i z takim zamysłem została stworzona, jednak bardzo ubolewam nad brakiem dostosowania do trybu do jednego gracza.
Za levelowaniem postaci idą także ulepszenia strojów bohaterów. Niektóre są naprawdę odlotowe, inne – odrobinę mniej. Twórcy udostępnili klasyczne kreacje, nawiązujące do jakichś realiów, tematyczne i wiele więcej. Każda z nich ma jakieś unikalne cechy. Nie jest to może zaawansowany edytor postaci, ale uważam, że samo dodanie różnych kostiumów zasługuje na ogromną pochwałę.
Oprócz tego można również dostosować broń, której używają bohaterowie. Każdy ma do wyboru broń główną (najczęściej specjalne kije) oraz poboczną (rzutki, shurikeny, i tak dalej). Jedynie Red Hood dysponuje dwoma pistoletami zamiast broni obuchowej. Każdy rodzaj uzbrojenia jest zależny oczywiście od tego, czym heros walczył w komiksach.
Jak się poruszać po Gotham City?
Uważam, że ten temat zasługuje na osobną wzmiankę. W każdej części serii Arkham do użytku były oczywiście linka i ewentualnie szybowanie za sprawą ogromnej peleryny Batmana. W Arkham Knight do użytku gracza oddano Batmobil, który przypominał futurystyczny czołg (miał nawet działa samobieżne). Rycerze Gotham mają trzy główne możliwości poruszania się po mieście i każda jest na swój sposób nieprzyjemna:
- pistolet z linką – jest to oczywiście znany każdemu Batpistolet z linką, która przyczepia się do różnych powierzchni. W zasadzie działa ona niemal identycznie jak w grach Arkham, z tą różnicą, że postacie nie szybują, bo nie mają potężnych peleryn. Za to bardzo często się bugują, glitchują, blokują lub skaczą w losowe miejsca. Model ruchu postaci jest zaprojektowany w tak zły sposób, że nawet system Ubisoftu z Assassinów to przy tym wybitne dzieło techniki. Oczywiście da się do tego przyzwyczaić, ale to doświadczenie dalekie od płynnego latania nad miastem, znanego z gier o Batmanie od Rocksteady;
- futurystyczny Batmotor – kolejnym sposobem jest jazda Batmotorem. Nie jeździ się nim źle, po prostu nijako. W ogóle go nie czuć, w przeciwieństwie do Batmobila z Arkham Knight, który miał potężną moc i przyjemną fizykę jazdy. Chciałem jednak pochwalić to, że twórcy dodali opcję jeżdżenia na tylnym kole Batmotoru. Wygląda to fajnie i dodaje jakiejś dynamiki. Do tego pojazd w ciekawy sposób materializuje się po wciśnięciu odpowiedniego przycisku. Mi się to bardzo podobało;
- szybka podróż – mapa gry generalnie jest dość duża (na plus), ale – jak to w Gotham – jest wiele mostów między dzielnicami, co wymaga albo długiej jazdy motorem, albo żmudnego przedzierania się po kawałku strzałami z linki. Na szczęście niedługo po rozpoczęciu dostajemy opcję szybkiej podróży. Nie chcę zdradzać na czym ona polega, ale powiem, że jest po prostu denerwująca (choć przydatna). Zanim wylądujemy na miejscu, czekają nas przydługa animacja (która nie wynika z ładowania mapy) i swobodny spadek na ziemię. Jej odblokowywanie jest związane z przyjemnymi, w moim mniemaniu, zadaniami.
Napisałem o trzech środkach transportu, ale tak naprawdę jest jeszcze czwarty. Nie chcę go jednak opisać, aby nie spoilerować. Chciałbym jedynie dodać, że można go fajnie połączyć z pistoletem z linką i w końcu wykonywać płynne ruchy w powietrzu. Można wybierać wśród różnych środków transportu i dzięki temu poznawać miasto w Gotham Knights. Recenzja niestety nie jest dla nich zbyt przychylna, bo twórcy nie postarali się przy projektowaniu.
Grafika i optymalizacja Rycerzy Gotham
Na sam koniec został temat słodko-gorzki. Grafika od początku pokazania gry na zwiastunach była obiektem żartów. Nie ukrywam: wyglądała wtedy, jakby była przeznaczona na konsolę poprzedniej generacji. Nie żeby w finalnym produkcie było całkowicie inaczej, ale jest zdecydowanie lepiej.
To na pewno nie jest grafika godna 2022 roku, ale naprawdę daje radę. Widać niedoskonałości, lecz jestem zadowolony. Mógłbym powiedzieć, że wygląda przeciętnie, po prostu. Nie jest to nic zachwycającego, ale również nie jest to nic obrzydliwego na tle współczesnych gier komputerowych, które potrafią być naprawdę paskudne.
Na co dzień korzystam z komputera, więc tak również grałem w Gotham Knights. Recenzja wymagała ode mnie testu optymalizacji. Niestety jest bardzo słabo. Jasne, widziałem gorzej zoptymalizowane gry, ale z Rycerzami Gotham i tak jest dość kiepsko. Z taką grafiką liczyłem na bezproblemową rozgrywkę, a miałem spore problemy z płynnością. Musiałem obniżyć ustawienia wizualne, aby sobie pozwolić na płynną rozgrywkę przy dość dobrym sprzęcie.
Recenzja Gotham Knights – czy warto kupić?
Jest to bardzo, ale to bardzo niesprawiedliwie oceniona produkcja. Gracze oczekiwali kolejnego filmowego Batmana z niesamowitą grafiką i… Batmanem, a otrzymali coś zupełnie innego. Coś, czego się trochę przestraszyli, czyli Gotham Knights. Recenzja tego tytułu sprawiła mi jednak naprawdę wiele przyjemności.
To gra, która poszła w całkowicie świeżym i bardzo trafnym kierunku, bardziej młodzieżowym, lekkim, jednak niepozbawionym pewnej powagi i mrocznej fabuły. Gotham City jest pełne aktywności pobocznych, mniej lub bardziej rozwiniętych fabularnie. Grind i zdobywanie doświadczenia są po prostu bardzo przyjemne, a to wszystko urozmaica cała gama strojów i skórek do postaci.
Oczywiście jak każdy tytuł Rycerze Gotham mają swoje wady: nieciekawy system transportu, denerwujący model poruszania się, oldgenową grafikę i słabą optymalizację. Wszystkie te minusy rekompensują naprawdę przyjemna rozgrywka i ciekawa fabuła, nawiązania do komiksów oraz świetnie napisane charaktery. To jest dzieło charakterem oddające wiele komiksów, zarówno klasycznych, jak i nowszych.
Moim zdaniem naprawdę warto dać szansę temu niesłusznie ocenionemu tytułowi. Choćby dlatego, żeby zobaczyć wybitną dynamikę między postaciami. Na euro.com.pl kupisz edycję kolekcjonerską gry oraz wersję Steelbook na PS5!