Minęły dwa lata od premiery Nintendo Switch OLED, a popularność konsoli „czerwonych” cały czas szybuje. Zwłaszcza teraz, niedługo po premierze nowej Zeldy. Czy warto zatem zainwestować w ten sprzęt? Czym się różni model Switch OLED od V2? Zapraszam do przeczytania testu, w którym odpowiadam na te pytania!
Konsolę Nintendo Switch OLED do recenzji otrzymałam w marcu. Przyszedł czas, żeby opisać swoje wrażenia. Na początek zaznaczę jednak, że konsolę porównuję do klasycznego Switcha V2 z 2019 roku. Zapraszam do obejrzenia załączonego filmu, w którym omawiam specyfikacje obu konsol. A w recenzji poniżej w każdą z tych różnic zagłębiam się bardziej.
Unboxing, czyli co znajdziemy w pudełku?
Na początek przejdźmy szybko przez zawartość pudełka nowego Switcha. Nie będzie tu zaskoczeń, ponieważ wyposażenie jest takie samo jak w klasycznym modelu. W pudełku znajdziemy:
- konsolę Nintendo Switch OLED;
- dwa kontrolery Joy-Con;
- stację dokującą;
- dwa paski do Joy-Conów;
- adapter AC;
- kabel HDMI;
- uchwyt na Joy-Cony.
Jeśli chodzi o ostatni element – grip jest nadal tak samo niewygodny jak w standardowym Switchu. Osobom grającym głównie na telewizorze polecam się zastanowić nad zakupem Pro kontrolera, który zdecydowanie usprawnia wielogodzinną rozgrywkę na kanapie.
Ekran OLED w Nintendo Switch OLED
Jaka jest najważniejsza zmiana pomiędzy starym Switchem a nowym? Nintendo zaspoilerowało ją w nazwie modelu. Nowa konsola ma 7-calowy ekran OLED, gdy w standardowym Switchu zastosowano 6,2-calowy wyświetlacz LCD. Różnica jest ogromna. Mimo że oba ekrany mają rozdzielczość 720p, w recenzowanym Switchu OLED obraz jest o wiele bardziej kolorowy i kontrastowy. Czernie są głębsze, co jeszcze bardziej uprzyjemnia doznania wizualne z takich gier jak Metroid Dread czy Trek to Yomi.
Ekran OLED ma jeszcze jedną zaletę. Gdy piszę tę recenzję, za oknem grzeje lipcowe słońce. Mając starego Switcha, musiałabym znaleźć jakiś zaciemniony kąt, by widzieć, co się dzieje na ekranie. Z wersją OLED mogę grać, leżąc na leżaku, a odbijające się promienie słoneczne nie będą stanowiły dużego problemu. Jest to najlepsza konsola Nintendo do grania na zewnątrz.
Różnice w designie klasycznego Nintendo Switcha vs OLED
Czy większy ekran oznacza, że zwiększył się rozmiar również samej konsoli? Tylko o trzy milimetry szerokości. Stare JoyCony pozostały kompatybilne z modelem OLED. Nowy wyświetlacz zmieścił się w konsoli po zmniejszeniu ramek – w porównaniu ze starym modelem są teraz istotnie cieńsze. Wygląda to o wiele nowocześniej i estetyczniej.
„Uwielbiam stabilność podstawki w moim Switchu V2” – nie powiedział nikt nigdy. Nóżka w starym modelu jest jednym z najsłabszym elementów konsoli. W testowanym Switchu OLED otrzymaliśmy więc szeroką podstawkę w całości wykonaną z metalu. Kąt nachylenia można regulować dowolnie, co jest ogromną wygodą dla grania w trybie tabletop (czyli konsola postawiona na płaskiej powierzchni).
Zastosowanie metalowych elementów zwiększyło wagę modelu o 22 gramy – łączna waga Switcha OLED z kontrolerami to 420 gramów. Dla porównania, stara wersja konsoli waży 398 gramów, ASUS ROG Ally – 608 gramów, a Steam Deck – 669 gramów. Zatem Nintendo Switch OLED pozostaje jedną z najmniejszych konsol przenośnych na rynku. Nawet po kilku godzinach grania nie czułam zmęczenia w rękach.
Pozostałe zmiany w nowym modelu są już bardziej kosmetyczne. Przyciski głośności i zasilania lekko zmieniły kształt, a logo na odwrocie konsoli stało się mniejsze. Jedyne, na co jeszcze warto zwrócić uwagę, to nowe głośniki. Dźwięk w modelu OLED jest głębszy i głośniejszy, choć nie jest to jakoś znacząco duża różnica.
Tryb TV
Odświeżenia w recenzowanym Nintendo Switch OLED doznała również stacja dokująca. Rogi są teraz zaokrąglone, a logo – mniejsze. Zaskakującą zmianą jest sposób mocowania tylnej klapy. W starym Switchu jest ona połączona z dockiem, a w nowym – odpinana w całości. Preferuję stare rozwiązanie, ponieważ teraz potrzeba większej siły, by zdjąć klapę. Podczas jej odpinania bałam się, że złamię plastik.
Nowością jest również port LAN, ale nie zauważyłam dużej zmiany w szybkości pobierania gier. Nowe złącze przyda się jednak fanom gier online – Ethernet jest stabilniejszy niż Wi-Fi. Poza tym gry na telewizorze klasycznie chodzą w 60 fps, w rozdzielczości 1920 x 1080.
Czy coś się zmieniło w układzie?
Należy rozumieć, że testowany Nintendo Switch OLED nie jest nową generacją konsoli od Japończyków. Jest to usprawniona wersja standardowego modelu. Oznacza to, że w wydajności nie zaszły żadne zmiany – sprzęt korzysta z tego samego procesora.
Jedyna tego typu różnica między modelami to pamięć wewnętrzna. W modelu OLED zwiększono ją z 32 GB do 64 GB. Mając jednak na uwadze, że wielu graczy i tak kupuje dodatkową kartę pamięci, nie jest to ogromna zmiana.
Jeśli chodzi o baterię, to Nintendo przekonuje, że czas pracy urządzenia jest bardzo zbliżony do modelu z 2019 r. Warto wspomnieć, że już w Switchu V2 (wersja z 2019 r.) znacząco wydłużono czas pracy baterii w porównaniu z wersją z 2017 r. Konsola V1 w grze The Legend of Zelda: Breath of the Wild trzymała ok. 3 godzin, a konsola V2 – ok. 5,5 godziny.
Podsumowanie recenzji Nintendo Switch OLED – czy warto?
Aby odpowiedzieć na to pytanie, należy się przyjrzeć dwóm różnym sytuacjom. W pierwszym przypadku weźmy pod uwagę osobę, która zamierza kupić swoją pierwszą konsolę od „czerwonych”. W takim wypadku nie ma się nad czym zastanawiać i trzeba brać recenzowany model Nintendo Switch OLED. Różnica cenowa między konsolami to tylko 200 zł (stan na lipiec 2023 r.), a otrzymamy najbardziej dopracowany model. Warto dopłacić te dwie stówki dla samego ekranu.
A co jeśli ktoś już ma stary model Switcha? Tutaj sytuacja jest mniej oczywista. Jeśli gramy głównie na telewizorze, to absolutnie nie warto kupować nowego modelu. Największą zmianą jest ekran, a trzymając konsolę w docku i tak nie doświadczymy tej różnicy. Inaczej wygląda sytuacja, gdy gramy przenośnie. Wtedy większy ekran może być mocnym argumentem. Tym bardziej jeśli mamy wersję Switcha z 2017 r. Wtedy razem z większym i bardziej kolorowym wyświetlaczem otrzymamy też wydłużony czas pracy baterii.