Zawodnik czarny kontra granatowy. Czy różnią się czymś więcej poza kolorem i cyfrą w nazwie? Zaraz się przekonamy. Odkurzacze bezprzewodowe pionowe Hoover HFX Pet HFX10P 011 i HFX20P 011 na miejsca, gotowe, start! Zaczynamy testowanie porównawcze.
Prezentacja zawodników – pierwsze wrażenie
Delikatną różnicę między modelami można wyczuć jeszcze przed rozpakowaniem odkurzaczy. Jeden karton ze sprzętem wydaje się nieco cięższy. Sprawdzam, i rzeczywiście! Na opakowaniu Hoover HFX20P 011 w wersji kolorystycznej Galaxy Blue widnieje z boku napis – 7,2 kg. Natomiast na Hoover HFX10P 011 Urban Black – 6,6 kg. Z czego może wynikać 60 dag rozbieżności? Na trop naprowadza kolejny napis – Double Battery – na cięższym kartonie. Zatem wszystko wskazuje na to, że granatowy odkurzacz ma w zestawie dodatkowy akumulator. Zajrzymy do środka?
W obu pudłach producent zastosował te same proekologiczne rozwiązania – do zabezpieczenia poszczególnych elementów w transporcie użył papierowych torebek i przegródek z kartonu. Pierwszy duży plus za recykling opakowań przyznany! Kolejny należy się za bezpłatną, aż 5-letnią gwarancję (po rejestracji urządzeń na stronie: gwarancja.hoover.pl).
Najwyższy czas przyjrzeć się zawartości obu kartonów.
Na model Hoover HFX20P 011 składają się:
- korpus odkurzacza pionowego bezprzewodowego – z osadzoną na obrotowym przegubie końcówką Corner Genie, pojemnikiem na śmieci, wymiennym akumulatorem i elektronicznym panelem sterowania. Co ciekawe, korpus wyjmuje się z kartonu złożony na pół. Należy go rozprostować, a od góry nasadzić rękojeść z akumulatorem;
- duża elektroszczotka – z oświetleniem LED, do podłóg twardych i miękkich;
- minielektroszczotka – z oświetleniem LED, do tapicerek i materacy;
- ssawka szczelinowa – wydłużana, z wysuwaną szczoteczką;
- ssawka 2 w 1 – z zakończeniem twardym albo miękkim;
- dodatkowy mały pojemnik na kurz – do odkurzacza ręcznego;
- drugi akumulator;
- zasilacz;
- uchwyt ścienny;
- worek na akcesoria;
- instrukcja obsługi i karty gwarancyjne.
Te same elementy co powyżej – z wyjątkiem zapasowego akumulatora – znajdziemy w Hoover HFX10P 011.
Modele różnią się też wspomnianą kolorystyką. Hoover HFX20P 011 jest utrzymany w palecie granatu, czerni i srebra. Natomiast w HFX10P 011 dominuje czerń z akcentami lilaróż. Obie wersje prezentują się równie elegancko.
Od pierwszej chwili uwagę przyciąga nietypowa konstrukcja urządzeń HFX. Brak charakterystycznej dla odkurzaczy cienkiej rury łączącej się na dole ze szczotką. Korpus jest w tym modelu wydłużony. A jego długi zbiornik na kurz (o poj. aż 1,2 l) zintegrowano z okrągłą obrotową szczotką Corner Genie.
Zastanawiasz się tylko, jak połączyć tę genialną końcówkę z dużą elektroszczotką? Też miałam tę zagwozdkę, przez trzy sekundy. Wystarczy nasadzić mniejszą szczotkę na bolec większej. Klik i gotowe – odkurzacz zyskuje główne akcesorium do odkurzania podłóg. By je ponownie rozdzielić, naciskamy stopą na minipedał dużej szczotki. Bez wysiłku i schylania się.
Wszelkich wątpliwości montersko-obsługowych można się pozbyć po obejrzeniu krótkiego filmu, do którego prowadzi kod QR na opakowaniu. Technikę składania korpusu (by go np. wygodnie przenieść po schodach), odłączania szczotki Corner Genie i odkurzacza ręcznego oraz opróżniania zbiornika na śmieci obrazują czytelne grafiki na obudowie urządzenia.
Pytanie za sto punktów: czy HFX10P 011 i HFX20P 011 odbiegają od siebie pod względem budowy lub parametrów? Nie. Oba są skonstruowane w ten sam sposób i mają identyczną specyfikację techniczną – moc 465 W, pojemność baterii 4000 mAh. W pełni naładowany akumulator pozwala im na ok. 30 min pracy w trybie Standard, a w Turbo skraca się o połowę. Hoover HFX20P 011 (dzięki dostępności dwóch wymiennych akumulatorów) podwaja jednak stawkę. Może służyć ok. 60 min w trybie standardowym i 30 min w Turbo. Ładowanie każdego modelu zajmuje ok. 3,5 godz., czyli nie za długo, jak przystało na bezprzewodowe odkurzacze pionowe.
Wystrzał confetti – prezentacja w ruchu
Skoro już wiemy, że nasi zawodnicy mają równe szanse (poza maksymalnym czasem pracy), sprawdźmy, jak sobie radzą w akcji. Raz jeden, raz drugi. W duecie i solo. Dla urozmaicenia prezentacji.
1. Odkurzanie podłóg z drewna i płytek. Wyposażone w elektroszczotki płynnie się przesuwają po posadzkach z drewna i gresu. Zbierają z nich najmniejsze drobiny. Z pochłanianiem większych kawałków (jak confetti, okruchy chleba czy ziarna kawy) też nie mają problemów. Drogę rozjaśnia im mocne światło LED, które gwarantuje świetną widoczność nawet w ciemnym pomieszczeniu (przetestowałam w łazience).
Największa szczotka w zestawie, choć wydaje się masywna, pozwala na łatwe manewrowanie. Bez problemów dociera do linii ścian i mebli. Przed uszkodzeniem (zarówno ją, jak i sprzęty) chronią odbojniki.
W ramach testu odkurzałam podłogi twarde w trybie Parkiet Standard. Zapewniał odpowiednią siłę ssania bez przesadnego hałasu. Mocniejszy Turbo w moim odczuciu był zbyt intensywny i dość głośny – nie musiałam z niego korzystać. Wyobrażam sobie jednak, że może być bardzo przydatny, np. podczas dogłębnego czyszczenia dywanu z włosów i sierści.
2. Do kąta i zakamarka. Końcówka Corner Genie (dzięki małym wymiarom i okrągłemu kształtowi) z łatwością dociera do narożników, pod sofy czy szafki. Za jej zwinność odpowiadają ruchomy przegub i kółeczka w podstawie.
3. Zbieranie kurzu i okruszków z sofy. Po odłączeniu górnej części korpusu (klik) i podpięciu małego zbiornika na kurz z filtrami (klik) otrzymujemy odkurzacz ręczny – gotowy do dalszego działania, np. z minielektroszczotką (klik).
Przyznam, że to moje ulubione trio – idealne do wychwytywania roztoczy, okruchów lub włosków z mebli tapicerowanych i materacy. Mocne diody LED umieszczone na czole szczotki ułatwiały mi dostrzeganie drobinek wymagających zassania.
4. Prace na wysokościach i poziomie zero. Z odkurzaczem ręcznym współpracuje ciekawa ssawka szczelinowa. Ciekawa, bo wysuwana, która w kilka sekund z 42 cm wydłuża się do 68 cm.
Jest lekko elastyczna na końcu, więc można ją wyginać, np. podczas odkurzania wysokich półek. Jej szczoteczka na szczycie ładnie zbiera kurz z ramek, lamp, ościeżnic drzwi oraz… listew przypodłogowych.
5. Zamiast ścierki do kurzu i wytrzepywania nieczystości. Ssawkę 2 w 1 cechują owalny kształt i wysuwany kołnierz szczotki – niezbędny do usuwania kurzu z przedmiotów delikatnych. Wystarczy go jednak schować, by przystosować ssawkę do odkurzania poduszek, narzut lub zasłon.
Park & Go i inne funkcjonalności odkurzaczy
W trakcie trzytygodniowego testu odkurzaczy Hoover HFX Pet szczególnie polubiłam kilka ich funkcjonalności. Przede wszystkim Park & Go – pozycję parkowania. Gdy przerywa się na chwilę odkurzanie, nie trzeba opierać urządzeń o ścianę, kłaść ich na podłodze lub wprowadzać do stacji dokującej.
Pochyla się korpus odkurzacza do przodu, by ten złapał blokadę i wraz z elektroszczotką stworzył stabilną, pionową konstrukcję (nadającą się nawet do przenoszenia). Aby ją odblokować, trzeba jedynie położyć stopę na szczotce i pociągnąć do siebie korpus. Dziecinnie proste.
Modele Hoover z serii HFX także łatwo się składa. Wystarczy nacisnąć konkretny przycisk na obudowie, po czym pociągnąć do dołu górną część korpusu. Ze 113 cm wysokości odkurzacz nagle maleje do 65 cm. I cały czas stabilnie stoi! W pozycji złożonej eksponuje uchwyt, który ułatwia przenoszenie maszyny – wnoszenie jej po schodach, chowanie w szafie itp.
Zaletą HFX Pet są małe wymiary pozwalające na bezproblemowe przechowywanie, nawet za drzwiami lub pod oknem, za zasłoną. To idealne sprzęty do niewielkich mieszkań.
Pochwała należy się im również za elektroszczotki z technologią Anti-Twist, czyli specjalnymi grzebykami, które zapobiegają nawijaniu się włosów na wałek. A czysty wałek oznacza nie tylko rzadszą konserwację sprzętu, ale też lepszy przepływ powietrza przez szczotkę.
W praktyce sprawdza się także bezdotykowy system opróżniania pojemnika na kurz Throw-Off. Jak działa? Chwytamy dwa przyciski na korpusie i wypychamy pojemnik – ten przesuwa się po szynie i na końcu automatycznie otwiera. Nieczystości lądują w koszu na śmieci. Po wszystkim zamykamy pokrywę i przesuwamy pojemnik do pozycji wyjściowej. Gotowe.
Czy odkurzacze Hoover HFX Pet są godne polecenia? Podsumowanie
W moim odczuciu tak. Cechują się dobrą mocą ssania, na którą pracuje nie tylko wydajny silnik, ale też specjalna konstrukcja (określana przez producenta jako All In Line). Odpowiada ona za krótką ścieżkę przepływu powietrza i zanieczyszczeń, poprawia siłę docisku szczotki do odkurzanej powierzchni, zwiększa wydajność i efektywność odkurzania.
Urządzenia z serii HFX Pet wyróżniają długie pojemniki na kurz, które zaczynają się tuż nad szczotką. To właśnie do nich musiałam się najbardziej przyzwyczaić w pierwszych dniach testu (uwzględnić je podczas odkurzania podłogi pod szafką lub sofą).
Odkurzacze są dość lekkie i zwrotne, bogato wyposażone w wielofunkcyjne akcesoria. Przepinanie się między elementami zajmuje w nich dosłownie chwilę. Z urządzeń pionowych szybko stają się ręcznymi (i na odwrót). Dobrze leżą w dłoni.
Dzięki intuicyjnemu panelowi sterowania z wyświetlaczem LED w rękojeści umożliwiają łatwą regulację siły ssania (Standard i Turbo) oraz dopasowanie jej do rodzaju podłogi (Parkiet, Dywan). Pozwalają też obserwować maksymalny czas pracy urządzenia. Ich baterie dość szybko się ładują. I to na trzy sposoby – można je odpiąć od rękojeści i podłączyć do zasilania, wyjąć wraz z uchwytem albo ładować w odkurzaczu. Dużą wygodą okazały się dla mnie dwa akumulatory w Hoover HFX20P 011, z których korzystałam na zmianę.
Jeśli chodzi o filtrację powietrza, to również działała bez zarzutu. Zastosowane w urządzeniach zmywalne filtry EPA wyłapują najdrobniejsze cząstki i zatrzymują zapach kurzu. Automatyczny system oczyszczania zbiornika oceniam na piątkę z plusem. Podobnie jak aplikację hOn, która dostarcza wielu praktycznych informacji, np. na temat konserwacji urządzenia.