Miłość od pierwszego gazowania. Recenzja SodaStream Terra

Michał Karpa

Jeśli woda – to tylko z bąbelkami. Długo nie mogłem znaleźć takiej, która byłaby idealnie nagazowana. Bo albo musowanie okazywało się zbyt delikatne, albo mocny gaz wręcz rozsadzał butelkę. Problemy – swoją drogą związane nie tylko z poziomem nasycenia wody dwutlenkiem węgla – rozwiązał saturator SodaStream Terra. Dlaczego taki sprzęt powinien się znaleźć w każdej kuchni? Pakiet argumentów prezentuję w poniższej recenzji. Zapraszam do lektury.

Zacznijmy od obalenia mitu: woda gazowana nie wpływa negatywnie na zdrowie. Owszem, przy określonych problemach układu pokarmowego jej spożycie powinno być ograniczone, ale już przy innych – zwiększone. Bezdyskusyjnie przewaga gazowanej nad niegazowaną polega na tym, że ta pierwsza lepiej gasi pragnie i bardziej orzeźwia. A to ważne – bez względu na porę roku.

Krótka historia gazowania wody

Ręka w górę, kto pamięta intrygującą konstrukcję, przypominającą masywny wózek, nierzadko udekorowany parasolką chroniącą tzw. kacarkę. To saturator, który był stałym elementem pejzażu peerelowskich ulic.

Gdy pragnienie dopadało obywatelkę wracającą z pracy przez zatłoczone centrum miasta albo obywatela relaksującego się w niedzielne popołudnie w nasłonecznionym parku, ukojenie (i nawodnienie) zapewniał właśnie saturator. Skrzynia na kółkach, podłączona bezpośrednio do miejskiego hydrantu, stała niemal na każdym rogu.

Dziś saturatory wzbudzają mieszane uczucia. Owszem, wspomnienie szklanki przymocowanej łańcuchem do metalowego wózka unosi kąciki ust, ale gdy do głosu dochodzi świadomość higieniczna, szeroki uśmiech ustępuje miejsca nietęgiemu grymasowi. Picie wody ze szklanki, która pomiędzy kolejnymi klientami była ledwie opłukiwana, to tak samo sterylna czynność jak jedzenie w barze mlecznym Apis, gdzie stołowali się bohaterowie „Misia”.

W epoce ironicznie uwiecznionej przez Stanisława Bareję równie popularnym urządzeniem był syfon umożliwiający gazowanie wody w warunkach domowych. Jak działał? Do napełnionej wodą butli – wykonanej z grubościennego szkła lub wzmocnionej stali – trzeba było dokręcić głowicę, osadzić w niej nabój z dwutlenkiem węgla, energicznie wstrząsnąć syfonem i nacisnąć przycisk zwalniający zawór, aby musująca ciecz zaczęła płynąć przez dyszę. Et voilà – woda sodowa (jak ją wówczas najczęściej nazywano) gotowa. Warto zaznaczyć, że takie urządzenia, oczywiście zmodernizowane konstrukcyjnie, są dostępne również i dziś, ale swoją popularnością ustępują ekspresom do gazowania wody, między innymi takim właśnie jak SodaStream Terra.


  • 469 zł
  • 349 zł
  • 299 zł
  • 259 zł
  • 269 zł
  • 299 zł
  • 349 zł
  • 443,99 zł

Łatwo się pokusić o stwierdzenie, że marka SodaStream odniosła biznesowy sukces, umiejętnie wykorzystując retrosentyment. Nic bardziej mylnego – to firma ze 120-letnią tradycją w nasycaniu wody i innych napojów dwutlenkiem węgla. Mówiąc wprost – nie odcina kuponów od dorobku konkurencji, występuje raczej w roli prekursora branży. Pierwszy saturator domowy wyprodukowała w 1955 roku, a dziś sprzęty z logotypem SodaStream sprzedawane są w niemal pięćdziesięciu krajach na całym świecie.

Ekspres, cylinder, butelki, czyli unboxing

Jeden z takich właśnie modeli – SodaStream Terra – trafił w moje ręce. I była to miłość od pierwszego gazowania. Ale po kolei.

W opakowaniu znalazłem:

  • biały ekspres do gazowania wody SodaStream Terra;
  • różowy cylinder z gazem CO2 z systemem montażu Quick Connect;
  • dwie butelki SodaStream Fuse o pojemności 1 l;
  • jedną butelkę SodaStream Fuse o pojemności 0,5 l.

Wszystkie elementy wyciągnąłem z kartonowego pudełka. Już na pierwszy rzut oka prezentowały się wyjątkowo korzystnie – widać, że zostały zaprojektowane z dbałością o detale, zarówno z punktu widzenia wzornictwa, ergonomii, jak i doboru materiałów.

Korpus ekspresu wykonano z solidnego tworzywa sztucznego, co wpływa na żywotność urządzenia i odporność na uszkodzenia mechaniczne. Szczególnie gdy – jak w moim przypadku – jest to „sprzęt wędrujący”. O ile początkowo na czas transportu pieczołowicie owijałem wszystko folią ochronną, o tyle z biegiem czasu ekspres do gazowania wody wraz z butelkami po prostu lądowały w kartonie, który pakowałem do samochodu.

Ważnym, o ile nie najważniejszym elementem całego zestawu, jest cylinder z dwutlenkiem węgla – poręczna butla wykonana z aluminium i mosiądzu, która wedle specyfikacji technicznej wystarcza do nagazowania około 60 litrów wody.



Z doświadczeń naszej ekipy redakcyjnej (tak, mamy tu całkiem pokaźne grono entuzjastów SodaStream) wynika, że ta deklaratywna wartość sprawdza się w przypadku delikatnego i średniego gazowania. Przy dziennym spożyciu dwóch litrów nabąbelkowanej w ten sposób wody jeden nabój SodaStream wystarcza średnio na miesiąc korzystania z urządzenia.

Kto preferuje wodę gazowaną mocniej i/lub pije jej więcej, musi się liczyć z częstszą wymianą cylindra. I tu ważna informacja – w autoryzowanych punktach można oryginalny pusty nabój wymienić na pełny. To rozwiązanie mniej więcej połowę tańsze niż zakup nowego cylindra.

Zestawy SodaStream Terra dostępne są w różnych wariantach, jeśli chodzi o kolorystykę i wyposażenie. Mój – poza białym ekspresem i różowym cylindrem – zawiera trzy butelki wielokrotnego użytku, wykonane z tritanu bez BPA, odpowiednie do przechowywania napojów gazowanych. Ich jakość jest solidna. Nie przekonuje mnie koncepcja mycia plastikowych butelek w zmywarce (choć umieszczona na nich ikonka informuje, że są do tego dostosowane), ale po wielokrotnym płukaniu i myciu ręcznym, przenoszeniu, przewożeniu, przechowywaniu w różnych temperaturach (czasami w szafce, zdecydowanie częściej w lodówce) tworzywo nadal wygląda estetycznie, nie jest ani porysowane, ani matowe.

Gazowanie? Nic trudnego!

Nie ukrywam, że podczas montażu pierwszego naboju w saturatorze SodaStream Terra miałem lekkie obawy. Bo to jednak butla z gazem, która w niekontrolowany sposób może rozerwać nawet najtwardszy plastik... Uspokoiły mnie nieco zapewnienia producenta, że żaden z ponad 70 mln wyprodukowanych cylindrów nie uległ awarii. Sięgnąłem po książeczkę informacyjną – okazało się, że najbardziej pomocne są kody QR, które przenoszą na stronę internetową zawierającą m.in. instruktażowe wideo.

Obejrzałem filmiki i przystąpiłem do działania. Z górnej części cylindra usunąłem folię zabezpieczającą i plastikową nasadkę. Z saturatora zdjąłem tylną klapę, uniosłem różową dźwignię, wstawiłem cylinder w wyprofilowane zagłębienie, opuściłem dźwignię – cylinder lekko się uniósł. Po zamontowaniu panelu obudowy urządzenie było gotowe do pracy.

Teraz wystarczyło tylko napełnić butelki wodą. Skorzystałem z kranówki, którą chwilę wcześniej przepuściłem przez dzbanek filtrujący. Nie musiałem się zastanawiać, ile wody wlać do przezroczystej butelki (bo przecież trzeba zostawić miejsce na wtłaczany gaz, który po odkręceniu nakrętki zaczyna się ulatniać, zwiększając objętość i tworząc bąbelki) – na każdej jest czarna linia, a w zasadzie szlaczek wskazujący poziom napełnienia.

Jedna butelka trafiła do lodówki, druga poszła „pod gaz” – byłem ciekaw, jak będzie smakować zimna woda po gazowaniu w porównaniu z tą najpierw nabąbelkowaną, a następnie schłodzoną. Nie wiem, czy kolejność w tym „procesie fizykochemicznym” ma jakiekolwiek znaczenie, ale jeśli nawet nie ma żadnego, to siła autosugestii okazała się tak duża, że dziś w lodówce zawsze stoi przynajmniej jedna butelka schłodzonej wody gotowej do nagazowania.

Różne wymiary gazowania

Samo gazowanie jest banalnie proste. Szyjkę butelki trzeba umieścić w górnym zatrzasku i całość docisnąć, żeby znalazła się w pozycji pionowej. Dysza ekspresu powinna być lekko zanurzona w wodzie (poziom napełnienia wyznacza wspomniany wyżej szlaczek). Teraz już tylko pozostaje nabąbelkować wodę.

Do tego służy przycisk nasycania, który znajduje się na górnej części obudowy. Trzeba go wcisnąć i przytrzymać przez sekundę. Powtórzenie tej czynności powoduje mocniejsze nasycenie wody – w mojej ocenie najlepszy efekt daje trzykrotne bąbelkowanie, ale to oczywiście kwestia osobistych preferencji.



W ramach testów gazowałem wodę delikatniej i mocniej, również dlatego, żeby sprawdzić, w jakim tempie będą się ulatniać bąbelki. Zaskoczyło mnie to, jak szczelne są nakrętki. Następnego dnia woda lekko musująca (dwa naciśnięcia) nadal delikatnie pieściła podniebnie, a po odkręceniu butelki z wodą mocno gazowaną (cztery naciśnięcia) nadal słychać było charakterystyczne, kojarzące się z orzeźwieniem syczenie.

Nie tylko woda

Saturator SodaStream Terra umożliwia nie tylko przygotowanie odpowiednio gazowanej wody do bezpośredniego picia, ale także bazy do napojów smakowych. I tu paleta jest niemal nieograniczona: począwszy od dodatków w stylu ulubionych owoców czy ziół, skończywszy na gotowych syropach SodaStream o różnych smakach, na przykład pomarańczy i mango, czerwonego grejpfruta, limonki, lemoniady, jak również Lipton Ice Tea, Mountain Dew, 7up, Mirinda czy Pepsi.

  • 98,48 zł
  • 64,99 zł
  • 26,99 zł
  • 39 zł
  • 26,99 zł
  • 24,99 zł
  • 26,99 zł
  • 26,99 zł
  • 24,99 zł
  • 26,99 zł

Testowałem dwa ostatnie – zostanę przy wodzie, ale uważam, że jakość koncentratu zadowoli fanów wymienionych napojów. Dodatkowy plus jest taki, że dzięki SodaStream można modyfikować proporcje wody i syropu oraz poziom nagazowania napoju.

W imię ekologii

Jest jeszcze jeden aspekt, na który warto zwrócić uwagę. Korzystanie z SodaStream to nie tylko komfort, ale także wyraz troski o środowisko. Jako się rzekło, jeden cylinder pozwala na przygotowanie średnio 60 litrów gazowanej wody. Ta informacja powinna dać do myślenia przede wszystkim tym, którzy się zaopatrują w wodę w plastikowych butelkach, szczególnie tych niewielkich – w jednym ze znanych supermarketów pół litra wody, którą kiedyś regularnie kupowałem, kosztuje (w czasie pisania tego tekstu) 1,6 zł, a półtoralitrowa butelka dokładnie tych samych H2O-bąbelków – 2,2 zł. Pytanie retoryczne nasuwa się automatycznie: jaki jest sens kupowania wody gazowanej, szczególnie w małych opakowaniach?



W powyższym kontekście SodaStream to niezaprzeczalny wkład w redukcję ilości odpadów plastikowych i ochronę środowiska. Dodatkowo, korzystanie z tego urządzenia przekłada się na oszczędności finansowe. Koszt zakupu cylindra jest znacznie niższy niż wydatek na butelkowaną wodę gazowaną, co w dłuższej perspektywie przekłada się na wolniejsze tempo uszczuplania zasobów portfela.

Recenzja SodaStream Terra – podsumowanie

Mając pod ręką saturator SodaStream Terra, nie wyobrażam sobie powrotu do tradycyjnych napojów gazowanych. Ale muszę wspomnieć o drugiej stronie medalu. Po pierwsze, początkowy koszt zakupu może być wyższy w porównaniu z tradycyjnymi sodownikami. Po drugie, użytkownicy, którzy preferują bardzo mocno gazowane napoje, powinni mieć na uwadze wydatki związane z częstszą wymianą cylindra. Nie zmienia to jednak tego, że SodaStream jest maszyną, która dostarcza wodę nagazowaną dokładnie w taki sposób, jak tego oczekuję, a dzięki zastosowaniu butelek wielorazowego użytku, z których można korzystać do czterech lat, pozwala dbać o środowisko. No i samo bąbelkowanie daje sporo radości! Jest zatem nie tylko ekonomicznie i ekologicznie, ale także zdrowo i przyjemnie. Czyli najlepiej, prawda?


  • 299 zł
  • 299 zł
  • 349 zł
  • 259 zł
  • 443,99 zł
  • 349 zł
  • 199 zł
  • 217 zł
  • 929 zł
  • 229 zł
Czy ten artykuł był dla Ciebie przydatny?

Napisz nam, co myślisz

0/2000
Administratorem danych osobowych jest Euro-net Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie, właściciel marki RTV EURO AGD, adres: 02-273 Warszawa ul. Muszkieterów 15, @: daneosobowe@euro.com.pl, telefon: 855 855 855, (Administrator). W Polityce Prywatności Administrator informuje o celu, okresie i podstawach prawnych przetwarzania danych osobowych, a także o prawach jakie przysługują osobom, których przetwarzane dane osobowe dotyczą, podmiotom którym Administrator może powierzyć do przetwarzania dane osobowe, oraz o zasadach zautomatyzowanego przetwarzania danych osobowych, w tym ich profilowaniu.

Zostaw nam swoją opinię

Przykro nam, że ten artykuł nie spełnił Twoich oczekiwań. Chcemy się dowiedzieć, co możemy poprawić.

Wybierz jedną z opcji: *

Jeśli chcesz, podaj nam więcej szczegółów:

0/2000
Administratorem danych osobowych jest Euro-net Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie, właściciel marki RTV EURO AGD, adres: 02-273 Warszawa ul. Muszkieterów 15, @: daneosobowe@euro.com.pl, telefon: 855 855 855, (Administrator). W Polityce Prywatności Administrator informuje o celu, okresie i podstawach prawnych przetwarzania danych osobowych, a także o prawach jakie przysługują osobom, których przetwarzane dane osobowe dotyczą, podmiotom którym Administrator może powierzyć do przetwarzania dane osobowe, oraz o zasadach zautomatyzowanego przetwarzania danych osobowych, w tym ich profilowaniu.

Dziękujemy za dodatkowy komentarz!

Zapisaliśmy Twoją wiadomość. Pomoże nam poprawić i ulepszyć treści w serwisie.

Dziękujemy! Zapisaliśmy Twoją opinię

Już zapisaliśmy Twój głos!

Dziękujemy!