„Najmniejszy, najchudszy i… najmocniejszy, jaki kiedykolwiek stworzyliśmy” – zachęca fiński producent do swojego topowego smartwatcha sportowego Suunto 9 Peak. Kolejne zalety: bateria, ekran widoczny w słońcu, precyzja wskazań GPS-a i barometru, przyjazna aplikacja. Skoro fiński, to przetestowaliśmy go w pełnym zaśnieżeniu. Oto nasza recenzja Suunto 9 Peak!
Co to Suunto 9 Peak?
Suunto 9 Peak to premiera ubiegłoroczna, lifestyle’owa wersja modeli Suunto 9 i 9 Baro z 2018 r. – jakby przeszły terapię odchudzającą i spotkanie z wizażystką. Na naszym zdjęciu widzisz:
Są również:
· Suunto 9 Peak Moss Gray – tańszy, ze stali nierdzewnej i z bransoletką w kolorze szarego mchu;
· Suunto 9 Peak All Black – najtańszy, ze stali nierdzewnej. Cały czarny – w przeciwieństwie do pozostałych ma czarną kopertę.
Co ciekawe, bransolety obu tańszych modeli wyglądają inaczej niż bransolety modeli tytanowych, mają dodatkowe perforacje.
Poza zgodnymi z duchem czasu zmianami kosmetyczno-estetycznymi wiatr zmian recenzowanemu Suunto 9 Peak przyniósł (nowości w stosunku do „dziewiątek” sprzed trzech lat):
· Aktualizację oprogramowania przez sparowany telefon, bezprzewodowo (wcześniej odbywała się przez kabel i program na komputerze).
· Szybkie ładowanie – od zera do 100% w godzinę. Nowy jest też kabel z okrągłą, symetryczną, magnetyczną końcówką. Tak magnetyczną, że część ładująca „chwyta się” wtyku USB przewodu – to ułatwia jego transport.
170 godzin nawigacji z Suunto 9 Peak
Nadążając za trendami, Suunto zawsze szło swoją drogą. Seria zegarków sportowych ma numerację nieparzystą – 3, 5, 7, 9. „Siódemka” była krótką przygodą Suunto z Wear OS i krokiem w bok – zegarek bardziej internetowy niż trekkingowy, system i ekran pobierały dużo energii, z włączonym GPS-em urządzenie pracowało 12 godzin.
Seria dziewiąta to powrót do chlubnej tradycji własnego systemu i długiej pracy – także na tle konkurencji. W edycji Peak – ubranej w doskonałą ergonomiczną, estetyczną formę. Co wyróżnia Suunto 9 Peak?
Wszystkie drogi prowadzą do Suunto 9 Peak
Suunto zaczęło jako firma od kompasów – i wciąż jest uważana za mistrza nawigacji. Odbiornik GPS jest dokładny, a więc wiarygodny, w osi pionowej wspiera go barometr, a pomysłowe autorskie oprogramowanie potrafi wykorzystać te możliwości. Mamy tu:
· Tworzenie własnych tras sunięciem palca po ekranie smartfona. Możesz wybrać, czy nawigacja ma wieść dokładnie po śladzie, czy po utwardzonej drodze.· Wgrywanie gotowych tras GPX z licznych stowarzyszonych serwisów, np. Wikiloc.
· Tryb nawigacji: na zegarku pojawia się linia trasy i twoja pozycja na niej w formie strzałki kompasu, a gdy nadchodzi czas manewru – komunikat, jak w nawigacji samochodowej, skręt po skręcie. Zegarek ostrzega też, gdy oddalasz się ponad 100 m od szlaku.
· Nawigację według namiaru – to oznacza różę wiatrów i strzałkę wskazującą kierunek.
· Nawigację według wysokości – zegarek będzie wyświetlał twoją pozycję na wykresie profilu wysokości.
· Nawigację podczas treningu, obie funkcje działają równocześnie.
· Pracę w środowisku Open Street Maps. Dla wielu podróżników, eksploratorów bezdroży to naturalne źródło darmowych map offline, jeszcze sprzed ery Google Maps.
· Aplikację na telefon – oczywiście! Gdy już zakończysz wycieczki czy treningi, możesz tam przejrzeć swoje dokonania. To najfajniejsza część tej zabawy, bo całą trasę da się odtworzyć na mapie niczym film, wciskając „play”. Wybierz widok 3D plus satelitarny, włącz nagrywanie ekranu – i wmontuj w wideo z wakacji! Apka jest przyjazna, nowoczesna, ładna graficznie, mocno społecznościowa, ilustruje aktywności fajnymi zdjęciami, przyjemnie się z nią obcuje na co dzień.
Test narciarski Suunto 9 Peak
Suunto zjeżdżał ze mną przez parę dni po stokach Wisły, temperatura na lekkim minusie (trafienie z wyjazdem narciarskim w polskie góry w takie okno pogodowe to duże szczęście!). Treningi są aktywowane ręcznie, pauzowanie może być automatyczne – gdy prędkość spadnie poniżej 2 km/h. Ale po nartach człowiek wsiada w auto… Nie zapomnij zastopować, bo „czas trwania”, a tym bardziej „odległość” będą przekłamane. Ja „w aplikacji” zjechałem ze stacji Soszów aż do solnych kąpieli w Ustroniu, ze 40 kilometrów. W każdym razie, choć zawsze zapominałem o zatrzymaniu treningu (buty i narty, kask i plecak, dziecko i auto…), mimo mrozów i włączonego podświetlenia – zegarek nie wymagał podłączenia do ładowarki. Gdy człowiek wraca myślami do testów smartwatchy AMOLED-owych, zwłaszcza sprzed paru lat… Ta konieczność ciągłego ładowania jawi się jako prawdziwy koszmar. I choćby w tym kontekście testowanie na śniegu Suunto 9 Peak z „wiecznie naładowaną baterią” to czysta przyjemność.
Grubość odchudzonego Suunto 9 w wersji Peak to 1 cm, bezproblemowo chowa się pod rękaw kurtki zimowej i spod niego wysuwa. Pokryty szkłem szafirowym ekran widoczny w słońcu, podświetlenie pomaga – praktyka zweryfikowała teorię, pozytywnie. Zresztą nie musisz go wyciągać, zegarek wibruje, gdy rozpoczynasz zjazd. Co zarejestrował poprawnie, mimo braku zastopowania? Przy tych informacjach nie brał pod uwagę czasu spędzonego w aucie.
· Długość zjazdu.
· Średnią prędkość zjazdu (koło 20 km/h, no ale Wisła to nie Kitzbühel, a ja to nie Tomba la Bomba).
· Średni czas zjazdu.
· Punkt najwyższy i najniższy.
· Maksymalne tętno.
· TSS – to skomplikowany algorytm Training Stress Score.
· PTE – kolejny wskaźnik sportowy, informacja o tym, na ile dobre (lub złe) jest dla ciebie dane ćwiczenie.
· EPOC – następna informacja wyczynowa, wskazuje intensywność treningu.
Co jeszcze oferuje Suunto 9 Peak
Końca nie widać – Sunnto 9 Peak aż pali się do mierzenia parametrów, które dla zwykłych zegarków sportowych nie są „mierzalne”. Jest też bardzo dobrym smartwatchem codziennym, biznesowym. Co jeszcze oferuje ten gadżet?
· Ustawienie celu treningu (czas, odległość, punkt trasy).
· Tętno i saturacja, stres i sen – pomiary zgodne z wymogami smartwatcha 2022 r. Sen jest „mierzony” w określonym przez ciebie okienku czasowym, można też aktywować pomiar ręcznie.
· Powiadomienia i automatyczne odpowiedzi, które możesz samodzielnie skomponować w aplikacji. Jeśli to wiadomość z Messengera, możesz ją zalajkować. Treść pojawia się w całości – przewijasz aż do końca. Emotikonki nie są wyświetlane. Na zegarku pojawia się także informacja o nadchodzącym połączeniu (ale nie ma możliwości odebrania czy odrzucenia). Historia powiadomień jest czyszczona po wyświetleniu ich na telefonie.
· Sterowanie muzyką na smartfonie
· Alarm burzowy – gdy ciśnienie spada poniżej 4 hPa. Bajer dla meteopatów.
· Fazy Księżyca.
· Mnóstwo innych drobnostek powiązanych z konkretnymi dyscyplinami, których nie sprawdziłem.
Nawigacja przez historię Suunto – i cóż, że z Finlandii
To firma wyjątkowa. W historyczno-surwiwalowym kontekście jej nowoczesne produkty wyglądają jeszcze ciekawiej. Nie z Chin, nie z Tajwanu, nie z Doliny Krzemowej. Suunto jest z Finlandii i – co warte podkreślenia – smartwatche sportowe i nurkowe są tam nie tylko projektowane, ale też montowane. „Tu wszystko wygląda tak samo” – w krainie tysiąca jezior i wiecznej zimy łatwo się zgubić. Taką opowieść w klipie o początkach marki snuje Suunto.
Suunto założył w latach 30. ubiegłego wieku podróżnik i wynalazca, który na własne potrzeby zrewolucjonizował konstrukcję kompasu, wypełniając go płynem. Na internetowych aukcjach można znaleźć te piękne, zabytkowe urządzenia. W latach 50. Suunto zaczęło produkcję kompasów morskich i sportowych (biegi na orientację), w 60. opracowało kompasy podwodne – tak powstały urządzenia dla nurków, które zastąpiły tradycyjne tabele dekompresyjne. „Finlandia testuje nas tak, jak my testujemy nasze produkty. Zimny, ciemny kraj wiele od nas wymaga. Jeśli coś przetrwa w Finlandii, przetrwa wszystko”.
Przy takim podejściu po urządzeniach można się spodziewać wszystkiego… najtrwalszego. A także najnowocześniejszego. Pod koniec lat 80. do zegarków podwodnych Suunto dotarła elektronika, zaczęła się era „komputerów dla nurków”, które wkrótce zamknięte zostały w formie zegarka. Prawdziwa rewolucja! Urządzenia Suunto z barometrem, wysokościomierzem, kompasem i termometrem często są także pierwszym wyborem himalaistów. Obecna i ubiegła dekada stoją oczywiście pod znakiem dynamicznego rozwoju smartwatchy dla aktywnych. Bez Suunto zegarki sportowe, trekkingowe – a zwłaszcza nurkowe – wyglądałyby inaczej. No i nie byłoby Suunto 9 Peak. Czy teraz czas na… „jedenastkę”?