Roboty odkurzające stają się coraz bardziej smart – większa moc ssania, lepsze omijanie przeszkód, zdalne sterowanie. Brzmi świetnie, prawda? Dreame L40 Ultra wyróżnia się czymś jeszcze. Odkurza, mopuje, a potem sam się serwisuje – opróżnia zbiorniki, wymienia wodę, myje i suszy mopy, przygotowując się do kolejnego sprzątania. A ty nie musisz robić nic! Właśnie wtedy rozumiesz, że jest wart swojej ceny. Gotowy na więcej? Zaczynamy test Dreame!
DREAME L40 ULTRA – RECENZJA: |
Dreame L40 Ultra – co kryje pudełko
Stacja dokująca: elegancja i funkcjonalność w jednym
Jeśli stacje dokujące robotów sprzątających kojarzą ci się z plastikowymi, mało estetycznymi konstrukcjami, Dreame L40 Ultra ma tu coś do powiedzenia. Ta stacja to nie tylko baza ładowania – to element wnętrza, który wygląda tak dobrze, jak działa. Minimalistyczny design z delikatnym akcentem retro, w biało-złotej kolorystyce, sprawia, że stację możesz postawić w każdym pomieszczeniu, nie zaburzając estetyki.
Jest też wyraźnie chudsza od tej w poprzedniej wersji – L20 Ultra – jednak nadal jest dość wysoka. Ma aż 59 cm wysokości, co może stanowić wyzwanie, jeśli masz ograniczoną przestrzeń. Taka jest cena funkcjonalności, która pozwala ci oszczędzać czas i ogranicza potrzebę częstego uzupełniania czy czyszczenia.
Pod górną pokrywą znajdziesz dwa zbiorniki na wodę: 4,5-litrowy na czystą i 4-litrowy na brudną, co oznacza rzadszą potrzebę wymiany wody. Opcjonalnie stację możesz nawet podłączyć do instalacji wodno-kanalizacyjnej, jeśli zdecydujesz się na dodatkowy zestaw Water Hookup Kit. Dreame L40 Ultra dba o to, co masz najcenniejsze – twój czas – i to widać.
Złota klapa z przodu? Służy do szybkiego dostępu do worka na kurz i zbiornika detergentu, który tym razem możesz uzupełniać samodzielnie, zamiast polegać na drogich, jednorazowych wkładach.
Chciałbym tu jednak zaznaczyć, że używanie mopów wymaga nie tylko ich umycia po pracy, ale też wysuszenia. Stacja podgrzewa pady do wysokiej temperatury – to proces bardzo istotny z higienicznego punktu widzenia, zapobiegający rozwojowi pleśni i powstawaniu brzydkich zapachów. Warto jednak pamiętać, że może on trwać ponad dwie godziny, a w tym czasie stacja emituje cichy dźwięk, który może niektórym utrudniać zaśnięcie.
Robot odkurzający: inteligencja w białym krążku
Sam robot? Klasyczny biały krążek z wieżyczką skanera LIDAR – nie próbuje krzyczeć swoim designem, i to dobrze. Wysokość sięga około 10 cm. Dla mnie to nie problem, ale każdy musi sam zmierzyć meble w domu i ocenić, czy taki robot wciśnie się tam, gdzie chcemy.
Jednak – co ważniejsze – jego wnętrze to technologia na najwyższym poziomie. Oprócz systemu laserowej nawigacji na froncie znajdziesz kamery z mocnym oświetleniem LED, które pomagają rozpoznawać przeszkody i zanieczyszczenia.
Producent obiecuje, że robot identyfikuje ponad 100 różnych obiektów – od kabli po buty, które poprawnie oznacza na mapie w aplikacji. Dodaj do tego czujnik ultradźwiękowy do wykrywania dywanów i już wiesz, że L40 Ultra radzi sobie w niemal każdej sytuacji.
Pod pokrywą znajdziesz pojemnik na kurz, 80-mililitrowy zbiornik na wodę nawilżającą mopy podczas pracy, przycisk resetu oraz lampkę WLAN. Kod QR na pokrywie sprawia, że parowanie z aplikacją Dreamehome zajmuje dosłownie chwilę. Od spodu? Gumowy wałek główny, szczotka boczna, miejsca montażu mopów – robot potrafi samodzielnie zdjąć i zostawić mopy w stacji, gdy jedzie tylko odkurzać.
Akcesoria: przydatne dodatki
W pudełku znajdziesz wszystko, czego można oczekiwać od urządzenia premium. Oprócz robota i stacji dokującej dostajesz worek na kurz (3,2 l), 200 ml środka czyszczącego, narzędzie do czyszczenia elementów robota i bazy oraz dokumentację i instrukcję. Warto wspomnieć o TriCut – specjalnej szczotce z ostrzami do rozcinania włosów, która wcześniej była dodatkowym akcesorium, a teraz jest częścią zestawu. Miły bonus.
Konfiguracja i pierwsze czyszczenie
Szybki start i intuicyjna konfiguracja
Konfiguracja Dreame L40 Ultra to jedna z tych rzeczy, które po prostu działają. Cały proces – od rozpakowania pudełka po pierwsze uruchomienie – zajmuje dosłownie kilkanaście minut. Składasz stację, wpinasz ją do gniazdka, uruchamiasz robota i łączysz go z siecią Wi-Fi za pomocą smartfona. Wskazówki w aplikacji i komunikaty głosowe samego robota okazały się naprawdę pomocne.
Jeśli kiedykolwiek konfiguracja urządzenia przyprawiła cię o ból głowy, możesz odetchnąć – tutaj wszystko działa od razu, bez kombinowania.
Inteligentne mapowanie przestrzeni
Pierwsze uruchomienie Dreame L40 Ultra to moment, w którym robot uczy się twojego domu. Wygląda to trochę jak misja zwiadowcza – przemieszcza się powoli, trochę chaotycznie, skrupulatnie bada każdy zakamarek i czasem obraca się w miejscu, co z początku może się wydawać zabawne. Jednak właśnie wtedy jego zaawansowane skanery laserowe i system kamer pracują na pełnych obrotach, tworząc szczegółową mapę pomieszczeń (wyświetlaną w trybie płaskim lub 3D).
Przyznam, że przeżyłem moment technologicznej euforii, kiedy zobaczyłem, że system próbuje nawet identyfikować lustra i usuwać „pokoje widmo” po drugiej stronie szafy, co do tej pory, było piętą achillesową nawet najinteligentniejszych odkurzaczy.
Pierwszych kilka cyklów odkurzania nie było idealnych – trasy wydawały mi się chaotyczne, a robot potrzebował czasu, by naprawdę zrozumieć układ mieszkania. Na szczęście L40 Ultra szybko się uczy. Z każdym przejazdem optymalizuje swoje ruchy, wybiera najszybsze trasy i skutecznie omija przeszkody.
Ty natomiast masz pełną kontrolę nad mapą w aplikacji. Na ekranie smartfona możesz edytować granice pomieszczeń, ustawiać strefy zakazane, a nawet oznaczyć poidełko, kuwetę czy legowisko zwierzaka. Muszę przyznać, że urządzenie faktycznie dobrze rozpoznaje zabronione miejsca. A kiedy moje ciekawskie koty zbliżały się do niego, wyraźnie zwalniał. Czasem odpuszczał sprzątanie danego punktu i wracał do niego dopiero po jakimś czasie, kiedy moje zwierzaki zmieniły pozycję. Takim podejściem robot zasłużył na moje zaufanie.
Jeśli miałbym wskazać jedną brakującą funkcję, to byłaby to możliwość przywołania urządzenia do konkretnego punktu na mapie. Mam nadzieję, że Dreame uwzględni to w jednej z przyszłych aktualizacji oprogramowania, bo to byłoby wisienką na torcie.
Dreame L40 Ultra: dociera tam, gdzie ja zapomniałem
Dreame L40 Ultra wprowadza istotne ulepszenia, które stawiają go o półkę wyżej niż poprzednie modele. System Vormax zapewnia moc ssącą na poziomie 11 000 Pa, tym samym doskonale radzi sobie zarówno z kurzem, jak i bardziej wymagającymi zabrudzeniami. Zauważyłem też, że potrafi być samokrytyczny. Jeśli nie udało mu się wciągnąć większych zabrudzeń w danym miejscu za pierwszym razem, wraca do niego i aktywuje na chwilę silniejszą moc ssania. Dzięki temu nie muszę wyznaczać mu ręcznie miejsc do poprawy, do czego przyzwyczaiły mnie modele, z których korzystałem wcześniej.
Funkcja automatycznego podnoszenia szczotki o mniej więcej 10 mm zapobiega rozmazywaniu plam na dywanach. Szczotka obrotowa może się nie tylko unosić, ale też wysuwać, dzięki czemu skuteczniej dociera do trudno dostępnych miejsc, takich jak krawędzie czy zakamarki pod meblami. Aż wstyd się przyznać, ale spod jednej z biblioteczek wyciągnęła igły zeszłorocznej choinki.
Mopowanie również wypada dobrze. Okrągłe mopy obracają się z prędkością 180 obrotów na minutę, skutecznie radząc sobie ze świeżymi zabrudzeniami. Jeśli na podłodze leżały resztki kociej karmy, teraz nie ma po nich śladu. Na dodatek technologia MopExtend RoboSwing, wysuwająca jeden z padów o 4 cm, pozwala mu dotrzeć tam, gdzie inne roboty odpuszczają – np. do narożników i krawędzi.
Na jednym ładowaniu Dreame L40 Ultra działa nawet przez 260 minut. Dla mnie to aż nadto. Codzienne odkurzanie mojego około 60-metrowego mieszkania trwa zwykle około kilkunastu minut. Inaczej sytuacja wyglądała, kiedy aktywowałem tryb głębokiego czyszczenia i opcję mopowania po odkurzaniu. Urządzenie robi wtedy węższe odstępy między liniami, którymi podąża, częściej wraca do bazy opłukać pady mopujące i objeżdża wybrane pomieszczenia czy strefy nawet po 3 razy. To wydłużyło czas pracy na tyle, że zdążyłem obejrzeć dwa 20-minutowe odcinki serialu i zacząć kolejny, nim wrócił do bazy.
Przy okazji, warto wspomnieć o tym, że ten model nie jest bardzo głośny. Nie licząc momentów, kiedy automatycznie włączał tryb Turbo, aby uporać się z większymi zanieczyszczeniami, głośność pracy utrzymuje się w zakresie od 50 do 60 dB.
Aplikacja Dreamehome: zarządzaj robotem po swojemu
Aplikacja Dreamehome to prawdziwe centrum dowodzenia. Wizualnie prezentuje się bardzo nowocześnie i przejrzyście, ale to liczba dostępnych ustawień robi największe wrażenie – a czasami może wręcz przytłaczać. Możesz skonfigurować niemal każdy detal pracy robota, od zachowania na twardych podłogach i dywanach po sterowanie mopowaniem i zachowanie wobec twoich domowych zwierzaków.
Aplikacja pozwala na zaplanowanie sprzątania w różnych porach dnia z uwzględnieniem specyficznych preferencji. Możesz ustawić sposób czyszczenia podłóg wzdłuż kierunku ich spoin, co minimalizuje ryzyko rysowania, lub nakazać robotowi czyszczenie dywanów w pierwszej kolejności. Co więcej, aplikacja umożliwia ustawienie trybu ładowania poza godzinami szczytu. Pomaga to obniżyć koszty energii elektrycznej.
Jeśli masz dzieci, przydatna okaże się funkcja blokady rodzicielskiej – dezaktywuje ona przyciski na urządzeniu, dzięki czemu robot jest chroniony przed przypadkowym włączeniem czy zmianą ustawień przez najmłodszych.
Dla tych, którzy wolą prostsze rozwiązania, tryb automatyczny Clean Genius jest jak sterowanie na autopilocie. Robot sam dobiera optymalne parametry sprzątania, a ty możesz się skupić na innych rzeczach. Nie zabrakło też funkcji monitorowania zużycia akcesoriów, takich jak szczotki czy filtry, co oznacza, że zawsze będziesz wiedzieć, kiedy nadejdzie czas na ich wymianę.
Tłumaczenie na język polski wymaga poprawy w kilku miejscach („podkładka mopa” to czasami „podkładka dla mamy”), ale osobiście nie miałem problemu ze zrozumieniem, co dana funkcja w rzeczywistości oznacza. Wszelkie tego typu błędy można producentowi zgłosić w aplikacji, a kolejne aktualizacje z pewnością poprawią tłumaczenie.
Monitoring: sprząta i pilnuje domu
Dreame L40 Ultra wyposażono w funkcję monitoringu, która pozwala właścicielowi sprawdzić, co dzieje się w domu podczas jego nieobecności. Choć robot nie zastąpi pełnoprawnego systemu kamer monitorujących, świetnie sprawdzi się w sytuacjach, gdy chcesz się upewnić, że wszystko jest w porządku. Możesz nawet poprosić robota, by pomógł ci zlokalizować zwierzaka – a on zrobi zdjęcie lub krótki film, gdy go zobaczy. Może nie są to zdjęcia wysokiej jakości, którymi chciałbym się chwalić na Instagramie, ale zdecydowanie potrafią wywołać uśmiech na twarzy.
Podczas sprzątania użytkownicy mają dostęp do podglądu na żywo z kamery robota i mogą nim sterować jak zdalnie sterowanym pojazdem. Warto jednak zaznaczyć, że dostęp do kamery jest zabezpieczony kodem PIN, co zapewnia prywatność i bezpieczeństwo. Dodatkowo Dreame L40 Ultra co jakiś czas ogłasza, że kamera jest aktywna. Dzięki temu domownicy zawsze wiedzą, kiedy funkcja monitoringu jest w użyciu.
Dreame L40 Ultra – robot, który dba o twój dom i twój czas
Ten robot nie tylko sprząta, ale robi to z wyczuciem. Dociera tam, gdzie inne urządzenia się poddają, i przygotowuje się do kolejnych zadań bez twojego udziału. Odkąd go ustawiłem dwa tygodnie temu, jeszcze ani razu nie musiałem go dotykać. Oczywiście konsekwencją tego jest większy rozmiar stacji dokującej, ale projektanci zadbali o to, żeby dobrze wyglądała. Jeśli lubisz nowoczesne rozwiązania i liczy się dla ciebie wygoda, to Dreame L40 Ultra może być idealnym wyborem.