Ekspres o minimalistycznym wykończeniu już na pierwszy rzut oka przykuwa uwagę. Obudowa z wysokim połyskiem, czytelny panel sterujący i system mleczny – wygląda na to, że ma wszystko. Sprawdzamy, jak działa ekspres Sencor SES 9301WH.
Co znajdziemy w pudełku i pierwsze wrażenia
Pudełko jest niewielkie, co od razu sugeruje rozmiar ekspresu – jest bardzo kompaktowy, długi, ale wąski. W środku znajdziemy ekspres, pojemnik na mleko ze spieniaczem (nazwany przez producenta EasyLatte), instrukcję obsługi i miarkę do dozowania kawy zmielonej. Czyli podstawowe, niezbędne rzeczy.
Po zdjęciu z ekspresu naklejek i folii, których jest całkiem dużo, odsłania się minimalistyczny design o wysokim połysku. To może się podobać. Front urządzenia jest płaski, wszystko jest bardzo symetryczne, pomimo że pojemnik na wodę znajduje się po prawej stronie (jest wkomponowany w bryłę). Ma też falowany kształt i nietypowy system unoszenia – pokrywkę się wyciąga i stanowi ona uchwyt do przenoszenia. Panel dotykowy stanowi jednolitą całość z ekspresem – ani nie wystaje, ani nie dominuje. U góry znajduje się pojemnik na ziarna kawy pod przeźroczystą uszczelnioną przykrywką i miejsce na wsypywanie kawy zmielonej – również pod przykrywką.
Dziwić może dość krótka kratka ociekowa. Jest na niej naprawdę mało miejsca na większe kubki. Współgra ona jednak z designem całości. System mleka EasyLatte montowany jest od frontu – wystarczy unieść zaślepkę obok wylewki kawy i wpiąć pojemnik. To bardzo wygodne, ponieważ można go trzymać w lodówce i łatwo się czyści. Ma regulowaną dyszę wylotową, którą należy wcelować do kubka/filiżanki. Wygodna jest także przesuwana pokrywka pojemnika – po jej przesunięciu możemy dolać mleka do pojemnika.
Ekspres Sencor SES 9301WH sprawia bardzo dobre wrażenie. Ma delikatny i nowoczesny design – pasuje do każdego wnętrza. Niestety jakość użytych plastików do obudowy i jej elementów jest kiepska. Czuć, że to cienka warstwa plastiku, nie najlepszej jakości, która ugina się pod naciskiem. Złe wrażenie sprawiają także zaślepki pojemnika na ziarna kawy i zaślepka wsypu kawy zmielonej. W dyszy z systemu mlecznego również widać próbę cięcia kosztów. Na szczęście to są elementy (oprócz dyszy), których nie będziemy używać za często, dlatego użycie takich materiałów jest w pełni zrozumiałe.
Jak i jakie kawy przygotowuje?
Przygotowanie kawy jest bardzo proste. Panel sterujący jest bardzo prosty w obsłudze. Po lewej stronie są przyciski do personalizacji napoju – stopnia zmielenia kawy, ilości mleka, wielkości napoju czy temperatury napoju. W środku znajduje się menu kawowe – to tutaj wybieramy napój, który chcemy przygotować. Do wyboru są: espresso, cappuccino, latte, americano, kawa czarna i gorąca woda. Po prawej stronie znajdują się przyciski techniczne – czyszczenie systemu mlecznego EasyLatte, czyszczenie układu zaparzania, odkamienianie i przycisk filtra wody. Po prawej stronie przycisków znajdują się ikony z podświetlaniem, które sygnalizują sugerowaną czynność, np. czyszczenie systemu mlecznego. Każda ikona ma pod spodem diodę LED, a każdemu przyciśnięciu towarzyszy piknięcie.
W przypadku ekspresów automatycznych z systemem mlecznym najlepszym testem jest cappuccino. Ten napój kawowy powinien mieć bardzo gęstą piankę mleczną i aromatyczną kawę. Tak właśnie ustawiam – maksymalny poziom spienienia mleka i najmocniejszy aromat i wciskam ikonkę cappuccino. Ekspres spienia mleko, które wlewa wprost do filiżanki (jeśli oczywiście odpowiednio ustawaliśmy ruchomą dyszę, w innym przypadku mleko może wylecieć wprost na tackę ociekową). Zaskakująca kolejność w tym napoju kawowym. Następnie rozpoczyna się mielenie, które jest głośne. Co zresztą nie jest niczym nadzwyczajnym – ekspresy automatyczne po prostu tak mają. Głośne jest także parzenie, a dźwięk sugeruje, że ekspres chciałby się połączyć z internetem za pomocą impulsów. Przypomnę, że ten model nie ma modułu Wi-Fi ani Bluetooth – na całe szczęście.
Podczas całego procesu diody na ekspresie migają w kółko, jedna po drugiej. Po zakończeniu przygotowywania cappuccino w złej kolejności miga dioda pod ikonką czyszczenia systemu mlecznego. Zabieramy kawę, podkładamy szklankę lub pojemnik i wciskamy przycisk Frother Clean. Ekspres przepłucze wtedy układ mleczny, a po jego zakończeniu możemy wyciągnąć pojemnik na mleko i schować go do lodówki. Warto przy tym uważać, ponieważ po płukaniu zostaje gorąca woda w układzie, która może się wylać na palce.
W przypadku kaw bez mleka proces ten przebiega tak samo, ale bez spieniana mleka. Jeśli chcemy skorzystać z kawy zmielonej, wystarczy przytrzymać dłużej przycisk stopnia zmielenia, aż zaświeci się dioda oznaczająca kawę zmieloną. Następnie wsypujemy pożądaną ilość zmielonej kawy i wybieramy napój.
Jak smakuje kawa i jakie wady ma ekspres?
Ekspres Sencor dobrze przygotowuje napoje kawowe. Proces jest krótki i wygodny. Kawa w zależności od ziaren jest aromatyczna. Nie jestem do końca przekonany co do możliwości personalizacji napojów – nie odczułem większej różnicy przy zmianie temperatury kawy, być może zakres ten jest niewielki i docenią go jedynie kawowi koneserzy. Podobnie zawiedzony jestem rozmiarem napojów – w szczególności w przypadku latte. O ile w espresso widać różnicę, jeśli wybierzemy większy rozmiar, tak w latte już nie. Sprawdzałem kilka kombinacji, więcej kawy lub więcej mleka albo więcej wszystkiego – efekt taki sam. I choć ekspres spienia mleko bardzo sprawnie, to latte nie wygląda filmowo. Szkoda, że nie ma możliwości przygotowania latte macchiato, żeby było widać warstwy napoju.
Dyszę pojemnika na mleko trzeba odpowiednio ustawić nad filiżanką, ponieważ w przypadku tych mniejszych mleko może do niej nie trafić lub trafić po wylewce kawy. Wspomniany wcześniej głośny dźwięk i zastosowane plastiki to kolejne mankamenty, które jednak nie rzutują zbyt mocno na dobrą ocenę ogólną ekspresu.
Podsumowanie testu
To sprzęt, który sprawdzi się idealnie w biurze – potrafi naprawdę szybko przygotować kawę, więc pracownicy nie będą długo czekać w kolejce na swój napój. Jest bardzo prosty w obsłudze i naprawdę trudno byłoby się pomylić przy wyborze napoju kawowego. Minimalistyczny design pasuje do większości przestrzeni, a wygodny dostęp do zbiorników ułatwia jego eksploatację. Kawosze mogą się jednak poczuć zawiedzeni – ekspres nie ma możliwości większej personalizacji napojów. Nie ma modułu Wi-Fi ani Bluetooth, co akurat uważam za plus – to zbędny gadżet, który nie zmienia głównego zadania ekspresu. Niemniej jednak to sprzęt godny uwagi, głównie ze względu na prostotę wykonania i obsługi.