Prasowanie? Nie, dziękuję. Może ktoś inny ma ochotę, bo szczerze nie przepadam za tym zajęciem. Czy test generatora pary Philips PerfectCare 6000 Series zmieni moje nastawienie do tej nużącej czynności? I, co ważniejsze, jak sprzęt poradzi sobie ze stosem ubrań, które na niego czekają? Przetestuj go razem ze mną. Sprawdźmy, czy jest przyjazny w obsłudze, jak prasuje w poziomie, w pionie oraz czy łatwo się go odkamienia.
Pierwsze spotkanie z generatorem pary Philips
Poprzednie generatory pary, z którymi miałam do czynienia, były masywne i ciężkie. Zajmowały też dużo miejsca na półce. Już samo wyjmowanie ich z szafy odbierało mi ochotę na prasowanie. A tu… Philips PerfectCare 6000 Series mile zaskoczył mnie, jeszcze siedząc w pudełku. Karton (43 × 23 × 34 cm) ze sprzętem w środku okazał się bowiem lekki i poręczny, ważył zaledwie 3,5 kg.
Z opakowania wyjęłam:
- generator pary (żelazko spoczywające na bazie);
- niedużą białą podstawkę;
- instrukcję obsługi;
- kartę gwarancyjną.
Generator pary prezentuje się naprawdę dobrze. Składa się z żelazka połączonego wężem z bazą służącą do wytwarzania pary. Opływowe kształty, lekkość formy i granatowo-złota paleta barw tworzą razem estetyczną całość. W pierwszej chwili Philips PerfectCare skojarzył mi się ze statkiem, zaprojektowanym z dużym wyczuciem (do czego już przyzwyczaili nas designerzy marki). Jego wygląd i funkcjonalność docenili również jurorzy konkursu Red Dot Awards 2022, przyznając mu nagrodę Red Dot (tzw. Oscara designu).
A jaką rolę producent przypisał białej podstawce z tworzywa sztucznego? Odpowiedzi nie musiałam szukać w instrukcji, znalazłam ją bowiem na ściankach pojemnika. Infografika dotycząca odkamieniania oraz napisy w językach angielskim, włoskim, niemieckim i francuskim: „Zachowaj do usuwania kamienia”, wyjaśniły przeznaczenie naczynia.
Popracujmy, poprasujmy
Choć wiem, że nie powinnam, tym razem przed pierwszym użyciem pominęłam studiowanie instrukcji obsługi. Rzuciłam na nią tylko okiem, zostawiając ją sobie na później. Uznałam, że na początek wystarczy mi opis Philips PerfectCare 6000 Series, z którym zapoznałam się na stronie sklepu euro.com.pl. Zachowując środki ostrożności, postanowiłam zdać się na intuicję oraz zdrowy rozsądek. Chciałam sprawdzić, jak prosty w obsłudze jest generator pary (bo wyglądał na naprawdę nieskomplikowany).
Podstawę urządzenia wyposażono tylko w trzy przyciski: Power (włącznik/wyłącznik), Max (do generowania większej pary o ciśnieniu 8 barów) oraz Calc. Obok ostatniego naklejono ikonki z przekazem: „Gdy zaświeci się przycisk Calc i pojawi sygnał dźwiękowy, zajrzyj do instrukcji”. Żadnego pokrętła czy termostatu nie ma też żelazko – jedyny przycisk (zapewne do dodatkowego wyrzutu pary) znalazłam w nim pod rączką.
Umieściłam sprzęt na desce do prasowania. I tu chwila uwagi: wystarczyło podnieść żelazko za uchwyt, by wraz z nim uniosła się też baza. Wygodne rozwiązanie! Aby wypiąć żelazko z podstawy, trzeba przesunąć blokadę ze znaczkiem kłódki na „dziobie” generatora. Klik i gotowe!
Żelazko świetnie leży w dłoni, okazuje się też całkiem lekkie (1,2 kg). Z bazą parową łączy je dość gruby przewód w oplocie tekstylnym – estetyczny, w kolorze granatowym – jak dla mnie jednak odrobinę za ciężki.
Wysunęłam z bazy pojemnik na wodę i nalałam do niego około 0,7 l kranówki (maksymalna pojemność naczynia to 1,8 l). Ponownie wsunęłam do stacji i włączyłam generator pary. Po dwóch minutach, podwójnym sygnale dźwiękowym oraz zmianie światła na uchwycie żelazka z pulsującego na ciągłe mogłam rozpocząć test.
Ślizganie się pełną parą
Krótko nacisnęłam przycisk pod rączką żelazka – spod stopy Philips PerfectCare 6000 Series buchnęła mocna para. Przytrzymałam przycisk dłużej. Para zyskała na sile, raz po raz uderzała w deskę. Nie zwlekając, zaczęłam więc prasować gruby obrus (bawełniany z domieszką lnu). Lekko dociskałam urządzenie do tkaniny, cały czas trzymając włączony przycisk Para. Miło było obserwować, jak stopa żelazka pozostawia za sobą gładki ślad – wolny nie tylko od zagnieceń, ale też od połysku (do którego przyzwyczaił mnie poprzedni, przestarzały model ze spryskiwaczem). Poczułam też unoszący się nad obrusem zapach płynu do płukania tkanin. Po zwolnieniu przycisku parowego żelazko nadal świetnie wygładzało włókna materiału, nie radziło już sobie jednak tak dobrze z głębokimi zagięciami. Para w ruch i po kłopocie! Chyba nigdy tak szybko i skutecznie nie wyprasowałam obrusu na święta.
W kolejce czekały jeszcze delikatny szal, sportowy T-shirt, gruby ręcznik, pościel, wełniany sweter, bluzka z guzikami, a także sukienka z bufkami i milionami zakładek. Celowo dobrałam rzeczy w ten sposób, by różniły się składem, grubością i kształtem.
Żelazko uchroniło wszystkie materiały przed przypaleniem i zagwarantowało odpowiednią ilość pary do rozprostowywania włókien. Wszystkie tkaniny traktowało sprawiedliwie. Ja też – fundując im ciągłe wspomaganie parowe (by mieć skalę porównawczą). Kilkukrotnie przerywałam test, zostawiając włączone żelazko na materiale i… nic złego się nie stało.
Wnioski po niespełna 40 minutach – stopa żelazka płynnie się przesuwa (wręcz ślizga) po tkaninach, a dzięki smukłemu trójkątnemu szpicowi dociera do każdego zakamarka. Problemu nie stanowią dla niej guziki, zamki lub inne wystające elementy. Ani ona ich nie uszkadza, ani one jej. Pełna harmonia.
Jedyny słaby punkt mojego testu to skraplanie się pary (po skończonej pracy pokrowiec oraz deska wymagały wysuszenia, kilka kropli wody musiałam też zetrzeć z podłogi). Gdybym dysponowała wodoodpornym pokrowcem oraz z takim zaangażowaniem nie korzystała z funkcji parowej, pewnie nie musiałabym teraz o tym wspominać.
Według producenta Philips PerfectCare 6000 wyrzuca około 130 g pary na minutę, a w opcji Max, po dwukrotnym naciśnięciu przycisku pod rączką, generuje dodatkowy mocny wyrzut 600 g/min pod ciśnieniem 8 barów. Taka ilość pary musiała więc gdzieś znaleźć ujście. I znalazła, pod deską.
Skąd ta intuicja i niezawodność w żelazku?
Jak dotąd Philips PerfectCare 6000 Series świetnie się sprawdza w swojej roli. Generator pary działa szybko, bezpiecznie i perfekcyjnie. To efekt zastosowanych w nim technologii, funkcji i materiałów.
Technologia OptimalTEMP – umożliwia prasowanie bez potrzeby regulacji temperatury, która jest stała, odpowiednia dla wszystkich rodzajów tkanin (dżinsu, jedwabiu, bawełny, wełny itd.). W jaki więc sposób dochodzi do rozprostowywania włókien wymagających wyższej temperatury? Sekret tkwi w parze. To ona usuwa zagniecenia, eliminując jednocześnie ryzyko przypalenia materiału.
Stopa żelazka SteamGlide Advanced – gładko przesuwa się po prasowanej powierzchni. Została wykonana ze stali nierdzewnej pokrytej sześcioma warstwami tytanu, co zapewnia m.in. wyjątkową odporność na zarysowania i łatwość w czyszczeniu.
Blokada kapania – funkcja zapobiegająca wyciekaniu wody z kanalików parowych, gdy żelazko jest wyłączone lub ma niską temperaturę. Chroni tkaniny przed zachlapaniem wodą podczas prasowania.
Zabezpieczenie na czas stygnięcia lub przenoszenia – po prasowaniu czy odkamienianiu warto umieścić żelazko na bazie parowej i zablokować jego stopę specjalnym zamkiem. W ten sposób zmniejszymy ryzyko oparzenia się. Żelazko będzie stabilnie osadzone, gotowe do przenoszenia wraz z bazą.
Automatyczny wyłącznik – po około 5 minutach nieużywania Philips PerfectCare 6000 Series jego temperatura stopniowo spada, a po 10 minutach urządzenie automatycznie się wyłącza. Koniec więc ze stresem i zastanawianiem się np. po wyjściu z domu: „Czy na pewno wyłączyłam/wyłączyłem żelazko?”.
Przede mną jeszcze sprawdzenie dwóch funkcji:
PreVelocity – polega na bardzo silnym wyrzucie pary, gdy żelazko znajduje się w pozycji pionowej. Dzięki niej generator pary może odgrywać rolę parownicy;
Easy De-Calc – to funkcja bazująca na systemie antywapiennym Smart Calc Clean. Zapobiega osadzaniu się kamienia w kanalikach parowych żelazka, ułatwia konserwację i wydłuża żywotność generatora pary. W odpowiednim momencie Philips PerfectCare 6000 Series przypomina o konieczności odkamienienia stopy (podświetlony zostaje włącznik Calc). Wystarczy postawić stopę żelazka na specjalnej białej podstawce, włączyć przycisk Calc, a urządzenie automatycznie wykona proces samoczyszczenia.
Prasowanie w pionie
Już wiem, że generator pary Philips nie zawodzi podczas tradycyjnego prasowania na desce. A jak radzi sobie w pionie? Sprawdziłam to na przykładzie sztruksowej marynarki, która nabawiła się zagnieceń wskutek ścisku w szafie.
Włączyłam w urządzeniu funkcję Max. Przyłożyłam stopę żelazka do wiszącego na wieszaku ubrania, po czym nacisnęłam przycisk generujący parę. Silny wyrzut pary błyskawicznie rozprostował tkaninę w miejscu, w które celowałam. Odświeżenie reszty marynarki było czystą formalnością. Centymetr po centymetrze przesuwałam stopę żelazka z aktywną parą po materiale, by po około 2–4 minutach ubranie wyglądało jak nowe. Zniknęły nieefektowne zagniecenia m.in. przy rękawach i klapach marynarki. Sztruks nabrał lepszej faktury. Wraz z parą uleciał też z tkaniny charakterystyczny zapach szafy.
Podobne efekty przyniosło odświeżanie cienkiej letniej sukienki, garnituru oraz jedwabnej bluzki. Pod koniec eksperymentu w pokoju nagromadziło się jednak tyle pary, że zdecydowałam się na otwarcie okna.
Odkamienianie żelazka Philips PerfectCare
Wskutek intensywnego użytkowania w kanalikach parowych stopy żelazka odłożyły się osady wapienne. Skąd o tym wiem? W pewnym momencie podczas prasowania zaświecił się przycisk Calc i rozległ sygnał dźwiękowy.
Zgodnie z instrukcją producenta przeprowadziłam więc proces odkamieniania. Szybko i skutecznie. Według infografiki:
1. Upewnij się, że w zbiorniku na wodę znajduje się minimum 900 ml cieczy.
2. Postaw pojemnik do odkamieniania w stabilnym miejscu, np. na desce do prasowania. Połóż na nim stopę żelazka.
3. Włącz przycisk Calc.
Pozostałe czynności urządzenie wykonało samo. Przez 2 minuty, którym towarzyszył też sygnał dźwiękowy, ze stopy żelazka wydostawały się potężna para i woda oczyszczające kanaliki. Po ustaniu dźwięku i przestudzeniu żelazka wystarczyło przetrzeć stopę miękką szmatką i wylać wodę z naczynia. Operacja zakończona sukcesem.
Zalety i wady generatora pary Philips PerfectCare 6000 Series – podsumowanie
Jednym z głównych atutów urządzenia jest jego kompaktowa forma. Zarówno stopa żelazka, jak i baza produkująca parę zajmują niewiele miejsca (po użyciu całość można schować w szafce lub postawić na półce w łazience). Mimo niewielkich wymiarów Philips PerfectCare 6000 Series ma pojemny zbiornik na wodę (1,8 l), dzięki czemu nie trzeba zbyt często uzupełniać cieczy. Wystarczy raz na ok. 1,5 godz. prasowania. Generator pary daje się też łatwo przenosić – bez obaw, że sznur się rozwinie, a stopa żelazka odczepi od bazy.
W moim odczuciu żelazko prasuje bardzo dobrze. Szybko i dokładnie rozprostowuje pogniecione tkaniny, nie wymaga silnego dociskania stopy do materiału. By osiągnąć jak najlepsze rezultaty, wskazane jest jednak częste (lub nawet ciągłe) ręczne wciskanie przycisku parowego (co po 30-60 min może nieco zmęczyć). Na szczęście w dowolnej chwili dopuszczalne jest przerwanie prasowania i pozostawienie żelazka – w pozycji poziomej – na tkaninie. Za sprawą technologii OptimalTemp nic się nie przypali. A jeśli przerwa nieoczekiwanie nam się przedłuży, po 10 min generator automatycznie się wyłączy.
Rozwiązanie OptimalTemp uwalnia też od manualnego ustawiania temperatury, dopasowywania jej do aktualnie prasowanej tkaniny. Pozwala to zaoszczędzić sporo czasu i nerwów. Nie musimy np. segregować ubrań pod kątem rodzaju materiału czy czekać przy desce do prasowania, aż żelazko osiągnie temperaturę bezpieczną dla danej tkaniny. Szczególnie doceniłam właśnie tę funkcjonalność.
Przeszkadzał mi natomiast nieco ciężki – jak dla mnie – wąż parowy. Odniosłam wrażenie, że czasami wręcz utrudniał ruchy ręką. Jednak gdy przestawiłam bazę generatora z deski do prasowania na podłogę, kompletnie zapomniałam o tej niedogodności. Odpowiednia długość węża (1,6 m) umożliwiała mi również swobodne prasowanie żelazkiem w pionie. Duża moc (2400 W) urządzenia gwarantowała szybkie nagrzewanie się żelazka oraz silne wyrzuty pary.
Przyznam, że po 3 tygodniach testowania Philips PerfectCare 6000 Series nie wzdragam się już przed prasowaniem. Rozważam nawet pożegnanie się z tradycyjnym żelazkiem i zakup nowoczesnego generatora pary.