Podczas wielokrotnego testowania odkurzaczy z Dreame spotkałem się tylko raz, a właściwie z ich robotem odkurzającym. Tym razem dotarł do mnie odkurzacz pionowy Dreame R20. Po tym teście chyba znalazłem swojego faworyta wśród odkurzaczy pionowych. Jak Dreame R20 sprawował się w codziennym użytkowaniu? Czy ten prosty odkurzacz ma coś ciekawego do zaoferowania? Koniecznie przeczytaj poniższą recenzję, aby poznać odpowiedzi na te pytania.
Test Dreame R20 – pierwsze wrażenia i unboxing
Wykonanie pudełka jest dla mnie bardzo ważne, gdyż nie jeżdżę autem i zależy mi na łatwości transportu urządzenia. Wielki plus dla Dreame, bo pudełko jest lekkie, niewielkie i ma rączkę.
Każdy element ma w nim swoje miejsce, bardzo łatwo więc wypakować i ewentualnie zapakować odkurzacz z powrotem. Okej, ale co tak właściwie znajdziemy w kartonie? Wyposażenie jest całkiem bogate:
- odkurzacz z akumulatorem;
- pojemnik z filtrem;
- rura przedłużająca;
- zginany adapter przedłużający;
- wielofunkcyjna elektroszczotka z podświetleniem;
- elektroszczotka z walcem do twardych powierzchni (np. panele);
- minielektroszczotka;
- dysza szczelinowa;
- końcówka wielofunkcyjna;
- uchwyt ścienny.
Bardzo mi się podoba estetyka Dreame R20, który jest naprawdę bardzo prostym, a zarazem eleganckim odkurzaczem pionowym. Czuć, że jest to produkt premium.
Na obudowie odkurzacza jest ekran LCD. Jednak nie taki „kalkulatorowy”, z jakim można się spotkać w innych urządzeniach z tej półki cenowej. Zgodnie ze specyfikacją produktu jest to wielokolorowy wyświetlacz HD, który pokazuje kolorki w zależności od wybranego trybu oraz procent naładowania baterii. Jest on bardzo jasny i czytelny nawet w dużym świetle.
Omówienie końcówek od Dreame R20
Teoretycznie główną końcówką jest rura przedłużająca, ale umówmy się, kiedy do zestawu dołączone są szczotki i dysze szczelinowe, to stanowi ona jedynie, właśnie, przedłużenie. Jest ona bardzo lekka i ma ciekawy, „szklany” design.
Główną końcówką jest wielofunkcyjna elektroszczotka z niebieskim podświetleniem LED. Jest to dość klasyczne rozwiązanie, choć wyróżnia się na tle konkurencji mocą podświetlenia. Producent nie podaje ilości lumenów, ale jest to naprawdę bardzo mocne światło, które uwidacznia najmniejsze brudy na powierzchni zarówno dywanu, paneli, jak i płytek łazienkowych. Ta elektroszczotka jest także idealna do zbierania włosów i sierści.
Kolejna jest elektroszczotka z walcem, która nie nadaje się do zbierania sierści, a jej zastosowanie to twarde powierzchnie takie jak panele czy kafelki. Ze względu na rolkę w kształcie walca końcówka nie rysuje powierzchni, a jej lekko nieregularny kształt pozwala na lepsze dopasowanie się np. do listew podłogowych.
Trzecia jest minielektroszczotka– jak sama nazwa wskazuje – najmniejsza spośród trzech. Służy ona do sprzątania tapicerki, łóżek i miękkich elementów mebli. Bardzo przydatne urządzenie do pozbywania się sierści z materaca.
Dalej mamy dyszę szczelinową oraz coś, co nazywa się „końcówką wielofunkcyjną”. Obie są swego rodzaju szczelinówkami. Pierwsza jest dłuższa i cienka, a druga grubsza i krótsza. Każda z nich na końcu ma włosie, które pomaga czyścić jeszcze mniejsze szczelinki, np. klawiatury. Jeśli chodzi o dyszę, to można ją dodatkowo rozłożyć jednym przyciskiem i staje się ona elastyczna.
Na sam koniec warto wspomnieć o czymś, co technicznie raczej nie jest końcówką, ale można jej tak używać. A mianowicie elastyczny adapter. Można go nałożyć w dowolnej kombinacji (przed szczotką, za rurą, przed rurą) lub używać samodzielnie w połączeniu z gołym odkurzaczem. Słowo elastyczny, to – w moim mniemaniu – lekkie nadużycie, aczkolwiek faktycznie adapter ładnie się zgina i zdecydowanie pomaga sprzątać trudno dostępne miejsca, np. pod szafkami lub łóżkami.
Jak radzi sobie Dreame R20? Test odkurzacza w codziennym użytkowaniu
Pora przejść do części, na którą każdy czekał – test sprawnościowy odkurzacza. Warto wiedzieć, że działa on na dwóch trybach – auto oraz turbo. Ten drugi jest oczywiście mocniejszy, ale chciałbym się skupić na pierwszym. Odkurzacz automatycznie wykrywa typ powierzchni i ilość brudu, a następnie sam, automatycznie, dostosowuje moc ssania i… robi to świetnie! W najmocniejszym momencie może on osiągać do 27 000 paskali siły ssania, co jest naprawdę porządnym wynikiem. Tryby zmienia się przyciskiem znajdującym się pod ekranem.
Jedną z ważniejszych cech odkurzacza jest jego waga – czyli lekko powyżej jednego kilograma, czym wyróżnia się na tle konkurencji. Dzięki temu o wiele łatwiej sprząta się np. sufity lub szafy. Rura przedłużająca wykonana jest z poliwęglanu, co dodatkowo zmniejsza wagę całego urządzenia.
Samo odkurzanie jest niezwykle dokładne. Odkurzacz ma niekiedy tendencję do przesuwania większych zabrudzeń, jak połamane paluszki, czipsy lub kawałki plastiku. Jednak wystarczy lekko podnieść szczotkę i wszystko zostanie wciągnięte do komory z pięciokrotnym filtrowaniem. Dreame R20 nie ma problemu ani z kruszonymi rzeczami, ani z kurzem, ani z sypką żywnością, ani nawet z kamieniami. Przy okazji, warto wspomnieć, że R20 posłużył mi dzielnie do likwidowania robaków zlatujących się w nocy do żyrandola. Pochwalę również współpracę głównej elektroszczotki z urządzeniem, świeci ona naprawdę niezwykle potężnym niebieskim światłem, dzięki któremu lepiej widać zabrudzenia.
Co ważne, urządzenie pracuje z maksymalnym hałasem 84 decybeli, czyli w bezpiecznej dla ludzkiego ucha strefie. To nie jest akurat nic specjalnego w tym przedziale cenowym, ale warto pamiętać, że to głośność maksymalna. Dreame R20 jest zazwyczaj zdecydowanie cichszy, w okolicach 50 decybeli Niestety jest jeden drobny problem w manewrowaniu odkurzaczem, a mianowicie brak możliwości całkowitego przechylenia odkurzacza w poziomie, aby wjechać np. pod łóżka. Na szczęście umożliwia to podłączenie wymienionego wyżej adaptera, który zgina się nawet do 90 stopni.
Najfajniejszą jednak dla mnie, zoomera, funkcjonalnością jest… spust, który uruchamia odkurzanie. W większości odkurzaczy pionowych jest to przycisk, który po kliknięciu włącza urządzenie. W przypadku Dreame R20 mamy spust z dwiema opcjami uruchamiania. Za pomocą przełącznika można ustawić, aby odkurzanie było włączone poprzez ciągłe trzymanie spustu albo – przeciwnie – jednokrotne wciśnięcie go powodowało zmianę stanu aktywacji urządzenia. Jest to naprawdę mega rozwiązanie, przypomina mi odrobinę spust lasera kosmicznego i daje jakąś dziwną satysfakcję z bycia kosmicznym żołnierzem. Zwłaszcza że sam spust ma bardzo przyjemny i gładki klik.
Kolejną mega fajną funkcją Dreame R20 jest wskaźnik czystości. Tak, wskaźnik czystości. Podczas odkurzania urządzenie dokładnie skanuje powierzchnię i informuje użytkownika o jej stanie. Zielone wzorki na wyświetlaczu oznaczają, że wszystko jest tip-top, a czerwony sygnalizuje, że należy jeszcze przejechać szczotką.
Test Dreame R20 – jak pozbyć się brudu?
Do zestawu dołączono również oczywiście zbiornik, do którego wpada brud z powierzchni sprzątanej. Między innymi kurz, żywność, kamyki lub nawet włosy i sierść, choć większość i tak zostaje na szczotce.
Dreame zastosowało pięciostopniowy system filtracji, który – zgodnie z deklaracją producenta – usuwa aż 99,95% pyłu oraz kurzu. Sam alergikiem nie jestem, więc nawet trudno było mi to sprawdzić, ale w każdym razie super, że taka opcja jest, bo może znacząco ułatwić funkcjonowanie osobom mierzącym się z alergią.
Aby otworzyć zbiornik, wystarczy nacisnąć znajdujący się przy nim przycisk. Warto zrobić to nad śmietnikiem, bo odblokowanie powoduje otwarcie się zapadni, z której wysypuje się brud. Bardzo proste w użytkowaniu i bez kontaktu z zanieczyszczeniami.
Filtr można wyjąć i przemyć go pod bieżącą wodą. Tak samo jak zbiornik. Jest to bardzo ważne do zachowania czystości i efektywności filtracji. Należy jednak pamiętać, aby przed podłączeniem pojemnika do odkurzacza dokładnie go wysuszyć.
Podsumowanie testu Dreame 20R – odkurzacz idealny?
Mówi się, że nie ma rzeczy idealnych. Czy na pewno? Mógłbym śmiało powiedzieć, że taki właśnie jest Dreame R20. To naprawdę niesamowity odkurzacz pionowy, który wyróżnia się na tle konkurencji prostotą wykonania i niezwykłą funkcjonalnością.
Po pierwsze zastosowanie spustu to strzał w dziesiątkę, bo znacząco poprawia – przynajmniej mi – komfort sprzątania. Po drugie naprawdę mocne ssanie i inteligentnie dobierana moc w trybie automatycznym. Po trzecie łatwe opróżnianie zbiornika. I wreszcie – po czwarte – mnóstwo końcówek, które pomagają w czyszczeniu różnych powierzchni.
Oczywiście nie obyło się bez pewnych wad, takich jak mała możliwość zginania odkurzacza bez adaptera. Jednak to naprawdę drobnostki w porównaniu z tym, co oferuje ten pozornie prosty odkurzacz pionowy. Zdecydowanie polecam i zachęcam do złapania Dreame R20!