Niektóre produkty mają krótki cykl życia – pojawiają się na rynku, funkcjonują na nim przez miesiąc czy rok i znikają. Jest jednak pewna grupa przedmiotów, które zapracowały sobie na status legendy. Z tą sytuacją mamy do czynienia w przypadku słuchawek Koss Porta Pro Wireless. To bezprzewodowa wersja słuchawek, których konstrukcja nie zmieniła się od niemal 40 lat. Mogłoby się wydawać, że we współczesnym świecie nie ma miejsca na elektronikę zaprojektowaną cztery dekady temu. Tylko czy na pewno?
Firmy produkujące sprzęt audio mają to do siebie, że najczęściej zapisują się w pamięci albo dużej grupy konsumentów, albo wyspecjalizowanego grona audiofilów. Rzadko się zdarza, że marka wypuszcza urządzenie, które trafia w gust obu tych grup, a jednocześnie staje się wręcz ikoną popkultury.
Koss to firma, która może się pochwalić każdym z tych osiągnięć. Została doceniona przez środowisko audiofilów między innymi za słuchawki elektrostatyczne. Inny model słuchawek firmy Koss w 1969 roku stał się elementem wyposażenia samolotów Air Force One. W końcu w 1984 roku zaprezentowała Porta Pro – prawdopodobnie najbardziej rozpoznawalne słuchawki na świecie.
Test słuchawek Koss Porta Pro Wireless
Jeśli nie kojarzycie Kossów po samej nazwie, nic straconego. Rzućcie okiem na zdjęcie – jest ogromna szansa, że już je gdzieś widzieliście. Mimo że projekt słuchawek ma już prawie 40 lat, wciąż są one bardzo chętnie wybierane przez miłośników muzyki. To bardzo charakterystyczne urządzenie, które łatwo zapamiętać.
Oryginalne Koss Porta Pro powstały niemal na samym początku ery walkmana. Pierwszy przenośny odtwarzacz kaset firmy Sony pojawił się na rynku dosłownie trzy lata przed nimi. Wcześniej mobilny sprzęt audio (poza tym profesjonalnym) praktycznie nie istniał. Na rynku nie było więc zapotrzebowania na niewielkie mobilne słuchawki. Dopiero po wprowadzeniu na rynek wynalazku Sony muzyka wyszła na ulice i zaczęła się rewolucja, której cały czas jesteśmy świadkami.
Wpływ ery walkmana doskonale widać w projekcie Kossów. To niemal ten sam model, który zjechał z taśmy produkcyjnej w 1984 roku. Pałąk złożony z dwóch nachodzących na siebie pasków sprężystego aluminium, muszle, czy raczej bardzo lekkie i oszczędne obudowy przetworników, i czarna gąbka. Do tego charakterystyczne niebieskie elementy, które jako jedyne zmieniały się na przestrzeni lat. Powstało nawet kilka wersji kolorystycznych na różne okazje, jednak zestawienie czerni i niebieskiego pozostało ponadczasowe.
Słuchawki Koss Porta Pro Wireless – gra pozorów
Przy pierwszym spotkaniu Kossy sprawiają wrażenie kupionych w połowie lat 90. w przypadkowym kiosku. Ich waga to około 70 gramów. Są tak lekkie, że aż nie chce się wierzyć, że może się z nich wydobywać dźwięk dobrej jakości. Każda spędzona w nich minuta sprawia jednak, że zastosowane rozwiązania, mimo ich ogromnej prostoty, zaczynają przekonywać nas do siebie. Plastik, z którego wykonano obudowy przetworników, mimo lekkości okazuje się mocny i trwały. Głos rozsądku podpowiada więc, że gdyby to wszystko nie było solidne, przez cztery dekady pojawiłyby się zmiany w projekcie.
Koss Porta Pro Wireless to słuchawki bezprzewodowe, których przetworniki połączone są przewodem. Dlaczego zastosowano takie rozwiązanie? W oryginalnej konstrukcji nie ma miejsca na elektronikę odpowiedzialną za przekazywanie sygnału przez Bluetooth. Przy przygotowaniu wersji unowocześnionej wyjścia były więc dwa: przeprojektować (legendarną i ponadczasową!) obudowę i upchnąć w niej elektronikę lub zostawić ją na zewnątrz. Inżynierowie Koss zdecydowali się na drugą opcję, i chwała im za to.
Na przewodzie łączącym przetworniki znajdziemy dwa podłużne zgrubienia. Jedno z nich mieści mikrofon oraz przyciski pozwalające sterować odtwarzaniem muzyki i przychodzącymi połączeniami. Drugim jest akumulator. Sam przewód jest elastyczny i na tyle długi, by zostawić odpowiednią przestrzeń do wygodnego zakładania słuchawek, ale na tyle krótki, by się w niego nie zaplątać. Trzeba się tylko nauczyć je instalować na głowie – kabel powinien powędrować do tyłu, na kark użytkownika. Inaczej będzie wisiał pod brodą i sprawiał – cóż – dość niepoważne wrażenie.
Wygoda i ergonomia
Gdy już się uporamy z nauką zakładania słuchawek, robi się łatwiej – przerzucanie przez głowę kabelka staje się odruchem. Konstrukcja słuchawek Koss Porta Pro jest mocno nietypowa z dwóch powodów. Po pierwsze ma otwarte przetworniki. Trudno tu w ogóle mówić o muszlach czy nausznikach, po prostu przetworniki zostały obudowane ażurową osłoną, i tyle. Druga sprawa to sposób, w jaki słuchawki układają się na głowie. Piankowe poduszeczki nałożone na przetworniki nie naciskają na uszy. Elementem nośnym są dwa dość grube kawałki pianki, które opierają się na skroniach i odsuwają przetworniki od małżowin.
Wygodę tego rozwiązania doceniłem bardzo szybko. Ze względu na niską masę i brak nacisku na uszy można zwyczajnie zapomnieć, że mamy na głowie jakiekolwiek słuchawki. Dodatkowo mały niebieski suwak, nazwany przez producenta Comfort Zone, pozwala na ustawienie nauszników w jednej z trzech pozycji, które minimalnie różnią się odstępem słuchawek od uszu. Zmiana jego położenia nie tylko reguluje komfort użytkowania, ale w pewnym stopniu również zmienia brzmienie słuchawek, ale o tym za chwilę.
Kossy docenią też osoby noszące okulary. Punkty, w których słuchawki opierają się na głowie, znajdują się sporo powyżej miejsca, w którym zwykle leżą zauszniki okularów. A każdy okularnik dobrze wie, jak trudno znaleźć wygodne słuchawki nauszne.
Zarówno pilot, jak i akumulator umieszczone na przewodzie łączącym słuchawki są na tyle lekkie, że nie ciążą na szyi. Obsługa przycisków na pilocie jest ułatwiona ze względu na ich zróżnicowaną wysokość, a sam przewód nie skręca się na szyi.
Jak brzmi historia?
Jak już wspomniałem, Koss Porta Pro Wireless definiuje dość niecodzienna, otwarta konstrukcja. Wiąże się z nią kilka spraw. Przede wszystkim nie ma tu mowy o żadnej redukcji hałasu. Słuchawki nie zasłaniają ani nie zatykają uszu, są wręcz od nich minimalnie odsunięte. Zachowujemy więc pełną kontrolę nad tym, co dzieje się w naszym otoczeniu. To dobry sprzęt do bezpiecznego słuchania muzyki podczas poruszania się po ruchliwych ulicach. Może nie odetnie nas od miejskiego zgiełku, ale za to na pewno usłyszymy nadjeżdżający tramwaj.
Skoro używając Kossów Porta Pro, słyszymy dobrze, co dzieje się wokół nas, również ci, którzy znajdują się blisko, mogą całkiem nieźle usłyszeć, co nam przygrywa. To urok otwartej konstrukcji i odsunięcia przetworników od ucha. Jeżeli głośno słuchamy muzyki w tych słuchawkach, możemy nieco irytować osoby w najbliższym otoczeniu – warto o tym pamiętać.
A co z brzmieniem? Znów przypominam o erze walkmana – brzmienie jest takie, jakiego oczekiwalibyśmy po słuchawkach w tym stylu – mocne, z odrobinę wycofanym górnym skrajem pasma i ogromną ilością basu. Momentami nie chce się wierzyć, że z tak lekkich słuchawek o dość niewielkich przetwornikach może się wydobywać aż tyle niskich tonów, które nie przytłaczają i nie zakrywają innych częstotliwości. Powodują jednak, że brzmienie jest nieco ocieplone, zwłaszcza gdy słuchamy muzyki w domowym zaciszu.
A gdy wyjdziemy na ulicę? Właśnie wtedy duża ilość basu okazuje się przydatna. Jak wspomniałem, Porta Pro Wireless to słuchawki o otwartej konstrukcji, które nie mają żadnego systemu redukcji hałasów. Gdy jednak znajdziemy się z nimi pośrodku miejskiego zgiełku, między przejeżdżającymi tramwajami i autobusami, okaże się, że dzięki sporej ilości basu cały czas możemy naprawdę komfortowo słuchać muzyki. To prosta i jednocześnie sprytna alternatywa dla systemów aktywnej redukcji hałasu.
Czas pracy i dodatki
12 godzin – tak długo według specyfikacji producenta mogą grać naładowane do pełna Kossy. Chociaż na rynku są słuchawki bezprzewodowe, które oferują dłuższy czas pracy na jednym ładowaniu, jestem pewny, że nie są tak lekkie i kompaktowe. Szkoda tylko, że po rozładowaniu nie da się ich używać przewodowo. Z drugiej strony – ile znacie obecnie modeli smartfonów, które wciąż mają gniazdo słuchawkowe?
Jeszcze etui! Zapomniałbym o nim. To rzadkie, że słuchawki z tej półki cenowej są sprzedawane w komplecie z etui transportowym, czasem trafi się jakiś cienki woreczek. Koss postanowił zaproponować naprawdę solidne, sztywne, zapinane na suwak etui. Złożone słuchawki są w nim naprawdę dobrze chronione. Porządne etui przy takiej cenie? Brawo, Koss!
Powrót do ery walkmana
Na fali popularności seriali telewizyjnych rozgrywających się w latach 80. i 90. sięgamy po coraz więcej gadżetów, które przywołują tamte czasy. W ten sposób wróciliśmy choćby do fotografii natychmiastowej czy słuchania muzyki z płyt winylowych. Koss Porta Pro Wireless to dokładnie te same słuchawki, które były marzeniem każdego posiadacza jednego z pierwszych walkmanów, tyle że dostosowane do dzisiejszych realiów.
Co więcej, słuchawki te doskonale sprawdzają się dziś, gdy zamiast zużytej kasety, przegrywanej na szumiącym dwukieszeniowcu kolegi, możemy słuchać bezstratnych plików z platform zajmujących się cyfrową dystrybucją muzyki. Implementacja technologii Bluetooth nie ujęła niczego z brzmienia, po prostu pozwoliła na dostosowanie słuchawek do nowych realiów.
Jeśli szukasz słuchawek bezprzewodowych, które są niezwykle lekkie i nieco nietypowe, a przy tym oferują świetne brzmienie, wybór Koss Porta Pro Wireless może się okazać strzałem w dziesiątkę. To legenda przenośnego audio, która zapisała się w historii nie bez powodu.