Siedem męskich koszul bawełnianych, delikatna damska bluzka, trzy pary spodni i marynarka,
T-shirty, sweterki i włochata poszewka na poduszkę, ręczniki, obrus i kanapa. Chcecie wiedzieć, jak się prasuje i odświeża z systemem do prasowania Laurastar Smart U? Sprawdziłem to dla was. Przeczytajcie artykuł i dowiedzcie się, czy czas spędzony z żelazkiem w ręce może być przyjemny.
Pierwszy kontakt
Moja przygoda z systemem do prasowania Laurastar Smart U zaczęła się od niewinnych żarcików i drobnych uszczypliwości. W końcu „deska do prasowania z Bluetooth” brzmi co najmniej niecodziennie. Jej rozpakowywanie przebiegało więc w raczej swobodnej atmosferze.
Każdy test zaczynam tak samo, więc z pudełka wyjąłem najpierw instrukcję. Jest krótka i nieskomplikowana, przydatna. A ponieważ czasem dobrze jest dać się pokierować – zwłaszcza jeśli poruszamy się po nie do końca rozpoznanym terenie – zgodnie z sugestią producenta przeszedłem od razu do aplikacji. I to był dobry krok – nie ma to jak filmik instruktażowy. Nauczyłem się, jak rozkładać system, jak go składać, a nawet jak uprasować koszulę w dwie minuty, przynajmniej w teorii.
Oprócz bieżących informacji (poziom wody, czas prasowania, konieczność odkamieniania), skróconej instrukcji obsługi i filmików eksperckich (np. ten o prasowaniu koszuli czy spodni) w aplikacji jest także możliwość nauczenia się, jak optymalnie używać żelazka i deski. Po połączeniu systemu z aplikacją, dzięki specjalnym czujnikom, sprawdzimy, czy odpowiednio poruszamy żelazkiem. Z takim treningiem szybko można opanować najbardziej skuteczny ślizg po desce.
Na „postawienie” systemu zarezerwujcie sobie jednak trochę czasu – nie ma co się śpieszyć. Warto dokładnie poznać to, z czym mamy do czynienia. Poza tym, jak już Laurastar Smart U stanął na własnych nogach, a ja przejrzałem instrukcję i aplikację, to wcale nie miałem ochoty go składać i chować do szafy. Ale o tym za chwilę.
Przemyślany system
Laurastar Smart U spełnia wszystkie wymogi słownikowej definicji systemu. Składa się z trzech elementów:
• żelazka (z dodatkową nakładką do prasowania delikatnych tkanin);
• generatora pary;
• deski do prasowania.
I stanowią one zgraną całość. Generator pary jest zintegrowany z deską do prasowania i połączony z żelazkiem przewodem parowym o długości 2,1 m, który można wygodnie wpiąć w dołączony do zestawu stojak na ten przewód – służy do tego specjalny gumowy element nasunięty na przewód.
A jeśli o przewodach mowa, to przewód zasilania ma 2,3 m i jest zwijany – po skończonej pracy chowa się w generatorze. Bardzo wygodne rozwiązanie. W zestawie jest nawet wieszaczek na nakładkę do prasowania delikatnych tkanin. W czasie prasowania zawsze jest pod ręką i w razie potrzeby łatwo można ją założyć nawet na rozgrzane żelazko.
Całość waży 19 kg – i po rozłożeniu stabilnie stoi na podłodze. Zdecydowanie najwygodniej byłoby tego systemu nie składać, by był dostępny nawet na szybko, na przykład do ostatnich poprawek tuż przed wyjściem. Ale jeśli nie macie kącika do prasowania, to mimo jego wagi rozkładanie i składanie systemu nie jest problematyczne. Przemyślany mechanizm jest łatwy do opanowania i nie wymaga wysiłku. Po złożeniu, dzięki kółkom, można też swobodnie przejechać do szafy czy innego miejsca, gdzie trzymacie deskę, i ją schować. Nie zajmuje dużo więcej miejsca niż tradycyjna deska do prasowania. A dodatkowo wszystko przechowujemy razem, bo w desce jest też sprytny schowek na żelazko. To naprawdę trzy w jednym.
Charakterystyka technologiczna
Przede wszystkim sucha para. Wyrzucana jest z żelazka pod stałym ciśnieniem 3,5 bara, z prędkością stałą 15 m/s (choć maksymalna prędkość wyrzutu pary to nawet 28 m/s). Tak silny i szybki wyrzut pary sprawia, że jest ona bardzo skuteczna i doskonale radzi sobie z wszelkimi zagnieceniami. A dzięki temu, że ma wysoką temperaturę (jest podgrzewana dwukrotnie, w momencie wyrzutu to ponad 100°C) świetnie oczyszcza tkaniny i je dezynfekuje. Producent deklaruje, że eliminuje do 99,999% bakterii i wirusów, niszczy też roztocza kurzu domowego i grzyby. Więcej informacji o tej technologii znajdziecie w naszym tekście Wyjaśnienie technologii Ultradelikatna Sucha Para.
Para przygotowywana jest przez generator, na którym jest prosty panel sterowania z przyciskami:
• włącz/wyłącz;
• Sensteam;
• para pulsacyjna;
• regulacja siły nadmuchu wentylatora.
Przed uruchomieniem systemu trzeba wlać wodę. Wyjmowany pojemnik na nią ma pojemność 1,2 litra. Dzięki temu, że jest w nim wymienny filtr, można używać wody kranowej. Wygodny uchwyt ułatwia zdejmowanie, napełnianie i powrotne zamontowanie pojemnika na generatorze.
Rozgrzanie urządzenia zajmuje 3–5 minut, czas prasowania jest nieograniczony (trzeba tylko uzupełniać wodę), a po 10 minutach bezczynności Laurastar Smart U sama się wyłączy (to działa). Prosto i bezpiecznie. Dodatkowo o gotowości do pracy informuje sygnał dźwiękowy, tak samo jak o braku wody w pojemniku (i na panelu generatora, i w aplikacji pojawia się też czerwona kropelka).
Generator połączony jest z żelazkiem przewodem parowym. Żelazko ma stopę ze szczotkowanego aluminium – to ona odpowiada za rozpraszanie pary i dostosowanie jej do różnych rodzajów tkanin. Parę możemy uwolnić na trzy sposoby:
• przyciskiem na uchwycie żelazka – para jest uwalniania, dopóki go wciskamy;
• w technologii Sensteam – po wybraniu tej opcji (przyciskiem na panelu generatora) para jest uwalniania automatycznie tylko wtedy, gdy poruszamy żelazkiem do przodu; gdy je cofamy, nie ma wyrzutu pary;
• para pulsacyjna – przy takim ustawieniu (przycisk na panelu generatora) po wciśnięciu przycisku na żelazku para jest uwalniania w krótkich, przerywanych seriach – zapewnia optymalne użycie pary i niższe zużycie wody.
Stopa żelazka – przez producenta nazywana 3D – jest wyprofilowana tak, by zapobiegać zagnieceniom i je dokładnie rozprasowywać. To jakość profesjonalna. Żelazkiem można prasować zarówno w poziomie, na desce, jak i w pionie. Ja nie miałem z tym żadnego problemu. Żelazko waży 1,1 kg, ma wygodny uchwyt, a po obu jego stronach jest przycisk do uwalniania pary – więc to wygodne i dla lewo-, i dla praworęcznych.
Na uchwycie jest też przycisk, którym obsługuje się wentylator. Służy do przestawiania go z trybu nadmuchu na zasysanie, i na odwrót. To unikatowa właściwość deski do prasowania z systemu Laurastar Smart U. W trybie nadmuchu wentylator tworzy poduszkę powietrzną, na której tkanina jest rozprostowywana. To ułatwia rozprasowanie zagnieceń, bo materiał jest naciągnięty, i unikanie nowych. Wielokrotnie się przecież zdarza, że zaprasowujemy podwinięty materiał. Tutaj ryzyko jest zminimalizowane.
W trybie zasysania wentylator działa odwrotnie – zasysa powietrze. Tkaniny doskonale przylegają do deski i nie ześlizgują się z niej – nawet gdy prasujemy brzeg dużego obrusa czy listwę z guzikami w koszuli. Do dyspozycji mamy 4-stopniową regulację siły nadmuchu.
Taka deska do prasowania rzeczywiście, zgodnie z tym, jak nazywa ją producent, aktywnie wspiera podczas prasowania. Można też oczywiście regulować jej wysokość, w zakresie 83–104 cm.
Laurastar Smart U – skuteczne prasowanie
Zacząłem na spokojnie. Od używania żelazka w pionie. Na pierwszy ogień poszła marynarka – standardowe zagięcia z przodu, które powstają podczas siadania i od pasów samochodowych, plus pognieciony tył i rękawy na wysokości łokci. Zazwyczaj, nawet jeśli nie wymaga prania, i tak oddaję ją w takiej sytuacji do pralni. Tradycyjnym żelazkiem trudno ją bowiem doprowadzić do porządku.
Tym razem bez wychodzenia z domu osiągnąłem efekt jak z pralni. Zagniecenia znikały jedno po drugim. Marynarka wyglądała świeżo i bardzo szybko była gotowa do założenia. Zniknęły też ostatnie nuty perfum. Nie spodziewałem się aż takiego efektu, ale najwyraźniej zapewnienia producenta o skuteczności suchej pary są prawdziwe.
Praca w pionie się nie skończyła. System świetnie poradził sobie także z odświeżeniem spodni i usunięciem charakterystycznej harmonijki, która robi się na wysokości kolan tuż po pierwszym założeniu. To świetne rozwiązanie także do spodni garniturowych, bo nawet w pionie można je zaprasować w wyraźny kant. Żelazko usuwa także zagniecenia z koszul: te w kształcie gwiazdy od pasów samochodowych i te z tyłu, które się robią podczas siadania.
W pionie uprasowałem także czarny golf z cienkiej bawełny i damską białą bluzkę z bufiastymi rękawami, z delikatnego materiału. Dała radę? Dała radę – i to jak. Niepotrzebne były żadne poprawki, sucha para poradziła sobie i z tym zadaniem. A przecież rozprasowanie takich rękawów to koszmar.
Prasowanie na desce – choć nie wierzyłem, że to kiedyś powiem – to sama przyjemność. Przede wszystkim jest dużo szybciej niż z tradycyjnym żelazkiem. Jeśli chodzi o męskie koszule, to według mnie nie ma żadnego porównania. Kołnierzyk, listwy z guzikami i dziurkami na nie błyskawicznie rozprasowuje się w trybie zasysania – materiał przylega do deski i wystarczy raz przejechać po nim żelazkiem, by znikły zagniecenia. Pozostałe części koszuli prasowałem w trybie nadmuchu – materiał był dobrze rozłożony na desce, a temperatura w połączeniu z silnym wyrzutem pary szybko usunęły wszelkie zagniecenia. Sprawdziłem to zarówno na lżejszych koszulach bawełnianych, jak i tych z grubej bawełny i lnianych.
Nie zbliżyłem się co prawda do dwóch minut, ale byłem blisko sześciu. Jest dużo wydajniej niż tradycyjnie, jest dużo skuteczniej niż tradycyjnie i jest dużo przyjemniej niż tradycyjnie – miałem wrażenie, że prasuję profesjonalnym sprzętem, takim, jaki można zobaczyć w pralni.
Uprasowałem dużo więcej ubrań. Spodnie bawełniane, dresowe, T-shirty (wystarczyło przejechać żelazkiem z jednej strony, by koszulka była gotowa do założenia), damskie bluzki i sweterki, ręczniki (nabrały miękkości, nie były szorstkie) i żółty obrus. Duży, lniany – wygnieciony. Efekt był zaskakująco dobry. Dzięki właściwościom suchej pary znikał też zapach detergentów ze świeżo wypranych ubrań. Pozostawało za to wrażenie świeżości.
Użyłem też systemu do prasowania do odświeżenia kanapy. Efekt? Rewelacyjny. Tapicerka prezentowała się dużo lepiej niż wcześniej – i to zaledwie po kilku minutach. Uparowałem też dekoracyjną włochatą poszewkę na poduszkę. Nigdy nie wyglądała lepiej. I mówię to z pełnym przekonaniem. Suchej pary użyłem także do odświeżenia maskotek – liczę na to, że zgodnie z zapewnieniami producenta usunęła bakterie i inne drobnoustroje, a przytulanki będą teraz o wiele przyjaźniejsze dla dzieci.
Co warto podkreślić – sucha para jest naprawdę sucha. Nie ma żadnego problemu z wilgocią. Ubrania są suche. Gdy dłużej prasowałem tradycyjnym żelazkiem, takim ze zbiorniczkiem na wodę, z funkcją pary, skraplała się ona pod deską i skapywała na podłogę, a podczas przekręcania ubrań na desce – moczyła je. Tutaj nie ma takiego problemu – dla mnie to bardzo duża zaleta, zwłaszcza w mniejszych przestrzeniach.
Test Laurastar Smart U – podsumowanie
System do prasowania Laurastar Smart U jest wykonany bardzo dobrze. Może to niezbyt przystające określenie do takiego urządzenia – ale jest elegancki. I przemyślany. Ma wszystko, co jest potrzebne, i jeszcze trochę. To naprawdę najwyższy poziom prasowania. Jeśli jeszcze nie zauważyliście, to jestem pod wrażeniem, dużym wrażeniem. To po prostu profesjonalna jakość do domowego użytku. Nie napisałem tego artykułu bezpośrednio po oddaniu produktu po teście, ale tych kilka dni pokazało, w jak wielu sytuacjach pomyślałem: prasowałbym, parowałbym. Jeśli chcecie zwiększyć komfort i poprawić skuteczność prasowania w domu, na pewno powinniście wziąć pod uwagę system do prasowania Laurastar Smart U.
Polecamy także naszą recenzję generatora pary Laurastar Lift Plus.